piątek, 24 maja 2024

Polski model asygnaty podatkowej na rzecz związków wyznaniowych

 Asygnata podatkowa na rzecz związków wyznaniowych: propozycja modelu dostosowanego do warunków polskich

 

                              Wstęp

 

               W poprzednim wpisie blogowym, z 26 kwietnia br., poruszyłem był aktualną i nurtującą ostatnio wiele umysłów w Polsce kwestię ewentualnej likwidacji bądź przekształcenia Funduszu Kościelnego. Omówiłem w szczególności różne warianty owych zmian oraz ich blaski i cienie z punktu widzenia interesów UKGKwRP.

            O pracach toczących się w łonie Rządu RP, w szczególności o działaniach powołanego zarządzeniem premiera z 11 stycznia br. Międzyresortowego Zespołu do spraw Funduszu Kościelnego, wiadomo niewiele. Po raz pierwszy zebrał się 9 lutego, pierwsze sprawozdanie z prac miał przedstawić Radzie Ministrów do 31 marca. Czy zbierał się jeszcze i ile razy, czy przedstawił owo sprawozdanie – nie wiem (nie ma śladów tego w dostępnych publicznie porządkach obrad RM, chyba że sprawozdanie owo ukryło się w „sprawach bieżących”). Są jednakże pewne sygnały medialne, które sugerują, że rozwiązaniem, do którego skłania się strona rządowa, jest asygnata podatkowa, czyli odpis od podatku dochodowego, przy czym słyszy się o stawce wynoszącej 0,5 % dla Kościoła Katolickiego i 0,7 % dla wyznań mniejszościowych.

            Na tak wstępnym etapie prac, gdy jeszcze nie mamy nawet oficjalnego stanowiska Rządu i nie zaczęły się negocjacje rządowo-kościelne, nie można owych pogłosek traktować jak ostatecznej decyzji w sprawie Funduszu Kościelnego. Teoretycznie wszystkie możliwe warianty, poza asygnatą, nadal pozostają „w grze”, zwłaszcza gdy chodzi o rozwiązania opłacalne dla niektórych przynajmniej wspólnot mniejszościowych (jak wypłata ekwiwalentu pieniężnego za ziemię zabraną, a nie zwróconą po 1989 r.). Tym niemniej warto, moim zdaniem, podzielić się z Czytelnikami tego bloga oryginalnym, a przy tym bardzo prostym pomysłem na „polski model asygnaty”, model omijający przynajmniej część istotnych wad odpisu od podatku PIT w takim kształcie, jaki jest nam znany z „1 % (obecnie 1,5 %) na organizacje pożytku publicznego”. Wychodzę z założenia, że skoro się na jakiś pomysł wpadło, warto nim podzielić się z publicznością.

          

                          Krótka powtórka z wad odpisu w obecnej formie

 

                Zacznijmy od wad, jakim obarczony jest obecny system odpisu. Podatek od dochodów osobistych nie jest w Polsce powszechny – nie płacą go rolnicy i osoby do 26 roku życia. Niektóre ryczałtowe formy opodatkowania przychodów nie przewidują skorzystania z odpisu; dotyczy to podatników rozliczających się z fiskusem na zasadach tzw. karty podatkowej oraz… duchownych, uiszczających zryczałtowany podatek od przychodów uzyskiwanych z funkcji duszpasterskich. Co więcej, podniesienie kwoty wolnej do 30.000 zł. i obniżenie pierwszego progu podatkowego do 12 % spowodowało, że wielu podatników PIT już to nie miało w ogóle tzw. podatku należnego, już to wyniósł on o wiele mniej, niż wcześniej – a owo 1,5 % liczone jest właśnie od podatku należnego. Co prawda głoszone w kampanii wyborczej obietnice zwiększenia kwoty wolnej do 60.000 zł. są raczej coraz dalsze od wcielenia w życie, ale – biorąc pod uwagę wszystko to, co napisałem wyżej – już w stanie obecnym wielu najgorliwszych nawet wiernych różnych wyznań nie będzie w stanie wesprzeć swej wspólnoty odpisem w klasycznym kształcie, a wielu innych wesprze ją symbolicznymi zgoła kwotami, co zwłaszcza wyznania liczebnie słabe odczują boleśnie.

 

                                „Torcik” polski na wzór włoski

 

           Jak można by „obejść” ww. wady odpisu podatkowego? Punktem wyjścia niech będzie włoski system otto per mille (czyli 0,8 %), gdzie do podziału między społeczności wyznaniowe (i specjalny fundusz państwa włoskiego, przeznaczony m.in. na pomoc charytatywną za granicą) przeznaczone jest z góry 0,8 % dochodów z włoskiego PIT-u, a podział między poszczególne wyznania (i państwo) dokonuje się na zasadzie swoistego plebiscytu podatników, w oderwaniu od rzeczywistych dochodów każdego z nich. Udział w „plebiscycie” jest dobrowolny, ale państwo włoskie na wspomniany fundusz przejmuje tylko taki procent z otto per mille, jaki wynika z oddanych głosów. Ta część otto per mille, która odpowiada „udziałowi” podatników nie biorących udziału w „plebiscycie”, nie jest bynajmniej zwracana do „ogólnego kotła” budżetu państwa, lecz dzielona pomiędzy poszczególne wyznania w proporcji do ich poparcia w „plebiscycie”; fundusz specjalny państwa włoskiego w tym wtórnym podziale nie uczestniczy.

            Jak by to wyglądało w warunkach polskich? Całość dochodów z PIT za rok 2023 to 91,7 mld zł., a zatem potencjalny „tort do podziału” wyniósłby:

 

            przy stawce 0,3 % -   275.100.000 zł.

            przy stawce 0,5 %  -  458.500.000 zł.

            przy stawce 0,7 %  -  641.900.000 zł.

            przy stawce 1,5 %  -  1.375.500.000 zł.

 

Podałem kwoty akurat dla tych 4 stawek, ponieważ druga i trzecia pojawiają się we współczesnych pogłoskach medialnych, czwarta jest równa obecnej stawce odpisu na OPP, zaś pierwsza pojawiała się już w latach 2012-2013, gdy Rząd negocjował z KEP pierwszy projekt zastąpienia Funduszu Kościelnego odpisem podatkowym (ostatecznie projekt upadł ze względu na sprzeciw mniejszych wyznań, w szczególności PAKP). Wtedy Rząd optował początkowo za 0,3 %, KEP za 1 %, ostatecznie ustalono kompromisową stawkę 0,5 %. Poza tym, jak łatwo zauważyć, przy stawce 0,3 % „torcik” nasz jest niewiele większy od przewidzianej w budżecie na 2024 r. sumy wydatków na Fundusz Kościelny (257 mln).

          Oczywiście czym innym jest 0,5 % (czy inny odsetek) jako stawka klasycznego odpisu, a czym innym taki sam odsetek jako udział „torcika wyznaniowego” w całości dochodów z PIT.

 

                               Torcik” już mamy – ale jak go podzielić?

 

           Gdy znamy już przybliżony rozmiar „torcika”, musimy sobie odpowiedzieć, jakim sposobem przeprowadzić można by „plebiscyt” analogiczny do włoskiego. Uwarunkowania polskiego prawa podatkowego nie dają nam możliwości załatwienia tej sprawy przy okazji dorocznego rozliczania PIT. Po prostu nie każdego ta czynność dotyczy. Można w teorii wprowadzić składanie przez każdego pełnoletniego obywatela (i mieszkańca?) w urzędzie (niekoniecznie skarbowym) jakiejś prostej deklaracji. Byłaby to oczywiście dodatkowa mitręga biurokratyczna. Dlatego też – i to jest sedno mego pomysłu – byłbym za rozważeniem zastosowania do podziału środków z naszego „torcika” danych z najnowszego Narodowego Spisu Powszechnego, czyli na początek z NSP 2021.

          Udział poszczególnych wyznań w podziale „torcika” wyrażałby się ułamkiem, którego licznik równy byłby liczbie zadeklarowanych w NSP identyfikacji. W przypadku UKGKwRP byłaby to cyfra 33.209. Bardziej skomplikowana jest kwestia mianownika. Najmniejszy możliwy mianownik to liczba osób, które zgłosiły w spisie przynależność do jakiegoś wyznania. Przyjęcie tego mianownika oznaczałoby, że cały „torcik” jest do podziału między różne wyznania (nie do końca! – niektóre deklaracje miały charakter ogólny, jak „chrześcijaństwo” czy „protestantyzm”), a osoby, które odmówiły odpowiedzi na pytanie o przynależność wyznaniową (ponad 7,8 mln!), zadeklarowały bezwyznaniowość (ponad 2,6 mln!) czy też których wyznania nie ustalono (ponad 16 tys.) – nie zostaną w tym podziale w żaden sposób uwzględnione.

                Taki najmniejszy mianownik byłby korzystny dla wszystkich wyznań, a zwłaszcza dla mniejszościowych. Nie jest on jednak jedynym możliwym do zastosowania – można uznać, że mianownikiem winna być liczba wszystkich, którzy odpowiedzieli na pytanie o wyznanie (w ten sposób uwzględniono by istnienie zdeklarowanych bezwyznaniowców). Można także wyznaczyć największy możliwy mianownik – ogół ludności objętej spisem, co uwzględniłoby zarówno osoby o nieustalonej przynależności, jak też i tych, którzy odmówili odpowiedzi na pytanie o afiliację wyznaniową, a tych było wszak ponad 7,8 mln – 20,53 % ludności!

               Jak mianownik wpływa na wielkość udziału w „torciku”, można wskazać na przykładach (odsetki podaję według tabel GUS):

               Kościół rzymskokatolicki – to aż 98,26 % ogółu należących do wyznania, ale już tylko 89,77 % tych, którzy odpowiedzieli na pytanie o wyznanie, zaś w zestawieniu z całością ludności – jedynie 71,3 %!

               Kościół prawosławny: 0,55 % należących do wyznania, 0,5 % odpowiadających na pytanie, 0,4 % ludności Polski.

               Kościół greckokatolicki: 0,12 % należących do wyznania, 0,11 % udzielających odpowiedzi, 0,09 % ogółu ludności.

               Osobiście nie sądzę, by w przypadku przyjęcia danych spisowych jako podstawy podziału „torcika” przyjęto najmniejszy, czyli najkorzystniejszy dla wspólnot religijnych mianownik. Nie w tych czasach, nie przy tych nastrojach (części) społeczeństwa, nie przy tej koalicji rządowej. Do podziału między poszczególne wyznania w obecnych okolicznościach przeznaczona zostałaby zapewne tylko taka część „torcika”, która odpowiadałaby sumie identyfikacji wyznaniowych (i to tych konkretnych, odpowiadających konkretnym organizacjom religijnym mającym w RP status oficjalny) podzielonej przez ogół ludności. Reszta trafiłaby do „wspólnego kotła” albo może na specjalny fundusz państwowy na modłę włoską. Niektórzy politycy lewicowi zapewne postulowaliby przeznaczenie części „torcika” odpowiadającej odsetkowi bezwyznaniowców (a przy większym tupecie również i tych odmawiających odpowiedzi) na organizacje ateistyczno-„humanistyczne” – moim zdaniem najzupełniej bezzasadnie.

         

                                     Szacunkowe wpływy z podziału „torcika”

         

                     Poniżej zaprezentuję obliczenia biorące pod uwagę potencjalne wpływy dla UKGKwRP występującego samodzielnie, Kościoła Katolickiego jako sumy katolików łacińskich i wschodnich oraz – dla porównania – PAKP.

 

                     UKGKwRP to  33.209 identyfikacji, co podzielone na 38.036.118 daje udział w „torciku” równy 0,00087 (czyli 0,087 %).

                     Jeśli „torcik” w całości liczony będzie jako 0,3 % dochodów z PIT, udział naszego Kościoła wyniesie raptem 239.337 zł. Na cały rok, na całą metropolię!

Przy stawce 0,5 % - będzie to 398.895 zł.

Przy stawce 0,7 % - „aż” 558.453 zł.

Przy stawce 1,5 % - 1.196.685 zł.

              Możemy też – z czystej ciekawości – sprawdzić, ile by wyniosły wpływy z podziału „torcika”, gdyby (co, jak napisałem powyżej, jest skrajnie mało prawdopodobne) za mianownik przyjąć liczbę deklarujących w NSP 2021 przynależność do wyznania (27.601.000). Udział UKGKwRP byłby wtedy nieco większy, wyniósłby dokładnie 0,12 %. Przy stawce 0,3 % dałoby to 330.120 zł., zaś przy stawce 1,5 % - 1.650.600.

 

              Zajmijmy się teraz Kościołem Katolickim – wspólnotą katolików rzymskich i wschodnich. Spisowych identyfikacji rzymskokatolickich było 27.121.331, greckokatolickich 33.209, ormiańskokatolickich 188, neounickich 57, innych wschodniokatolickich 6. Łącznie daje to 27.154.791 identyfikacji. Udział Kościoła w populacji kraju – 71,392 %. Szacowane wpływy wyniosłyby:

 

przy stawce 0,3 % - 196.399.392 zł.

przy stawce 0,5 % - 327.332.320 zł.

przy stawce 0,7 % – 458.265.248 zł.

przy stawce 1,5 % - 981.996.960 zł.

 

               I wreszcie Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny – 151.648 identyfikacji, co oznacza 0,399 % ludności. Szacowane wpływy z asygnaty:

 

przy stawce 0,3 % - 1.097.649 zł.

przy stawce 0,5 % - 1.829.415 zł.

przy stawce 0,7 % - 2.561.181 zł.

przy stawce 1,5 % - 5.488.245 zł.

 

             Mało to – czy dużo? Wielu z nas może mieć pokusę, by wielkość udziału w „torciku” oceniać skalą budżetu własnej rodziny. W takiej skali rzeczywiście kwota, powiedzmy, tych 558 tys. 453 zł. rocznie, które przypadłyby na UKGKwRP przy stawce 0,7 %, może robić wrażenie wręcz ogromnej. Nieco dalej postaram się wykazać konkretnymi liczbami, jak jest naprawdę – a przede wszystkim, czy w nowym modelu otrzymywalibyśmy więcej, czy mniej niż w obecnym. Zanim to uczynię, pozwolę sobie podjąć próbę oszacowania, jak mogłyby wyglądać wpływy UKGK z asygnaty, gdyby miała ona formę znaną nam z odpisu 1,5% na OPP.

 

 

                                    A gdyby tak „stylem klasycznym”?

 

                  O ile całość wpływów z PIT za 2023 r. jest nam już znana, o tyle dane na temat odpisu na OPP mamy dopiero za rok poprzedni, tzn. dotyczą one deklaracji składanych w pierwszych miesiącach ub.r. za rok podatkowy 2022. Wartość tych danych dla naszych szacunków podnosi fakt, że to właśnie w tym roku podatkowym wprowadzono kwotę wolną od podatku w wysokości 30 tys. zł. i obniżono pierwszy próg podatkowy z 17 % do 12 %. Spowodowało to znaczny spadek liczby podatników dokonujących odpisu – aż o 21 % (dotąd zawsze liczba ta z roku na rok wzrastała), choć jednocześnie wpływy wzrosły o 37,2 %.  

                  Według danych Ministerstwa Finansów na dzień 15 września 2023 r. 1,5 % przekazało (około?) 12.652.000 podatników. Łączna suma przekazanych środków wyniosła (około?) 1.530.000.000. Zakładając (najzupełniej dowolnie rzecz jasna), że udział grekokatolików był tu równy ich procentowi w społeczeństwie (przypominam – 0,087 %) otrzymalibyśmy kwotę 1.331.100 – dla stawki 1,5 %. Dla innych stawek byłyby to odpowiednio kwoty:

 

stawka 0,3 % - 266.220 zł.

stawka 0,5 % - 443.700 zł.

stawka 0,7 % - 621.180 zł.

 

                 Szacunki te, jak widzimy, są nieco wyższe od kwot uzyskanych metodą dzielenia „torcika” – mimo że dochody budżetu państwa z PIT za rok 2022 były o wiele mniejsze (68,1 mld zł. wobec 91,7 mld w roku 2023). Rzecz w tym, że odpis na OPP liczony jest jako 1,5 % podatków należnych wykazanych w deklaracjach poszczególnych podatników, a nie jako 1,5 % dochodów budżetu z PIT (suma odpisu na OPP wyniosła 2,247 % dochodów budżetu z PIT ). Poza tym, jak powiedzieliśmy sobie, założenie że grekokatolicy odpisują na OPP taki odsetek sumy ogólnej, jako stanowią w społeczeństwie, jest – jak już sobie powiedzieliśmy – najzupełniej dowolny. 1,5 % na OPP nie jest zresztą odpisem na Kościół – tu mogą występować dodatkowe czynniki hamujące, jak choćby obawa przez ujawnieniem swych związków ze wspólnotą tak jednoznacznie kojarzoną z ukraińskością. Nawet jednak przyjmując, że na odpisie klasycznym zyskalibyśmy w porównaniu do asygnaty opartej na wynikach NSP – to jednak zysk byłby niewielki, a kwoty w obu wypadkach bardzo podobne. Spróbujmy teraz owe kwoty przełożyć na realia kościelnych finansów, a w szczególności zestawić je z tym, co dziś płaci za nas ZUS-owi Fundusz Kościelny.

 

                 Zysk czy strata?

 

             Rozpatrujemy, rzecz jasna, wariant „autonomiczny” – UKGKwRP jako samodzielny podmiot i beneficjent asygnaty (w takiej czy innej formie).

             Co nam daje Fundusz Kościelny obecnie? Tym duchownym, którzy nie mają pensji oficerskiej, nauczycielskiej czy innej – pokrywa 80 % składek ZUS-owskich: emerytalnej, rentowej i wypadkowej; sam duchowny pokrywa w całości składkę zdrowotną (NFZ) i, jeśli tak sobie wybrał, dobrowolne ubezpieczenie chorobowe (ZUS). Zatem do każdego duchownego Fundusz co miesiąc wpłaca do ZUS 990 zł. 59 gr. (stan na I półrocze br., przy płacy minimalnej równej 4.242 zł.). Weźmy sobie dla przykładu maksymalny uzyskany szacunek – 1.331.100 zł. (przypominam, że dotyczy on nierealistycznej stawki 1,5 % i oparty jest na bardzo optymistycznych założeniach). Dzielimy to na 990,59 – a następnie na 12 (bo tyle jest miesięcy w roku; podniesienia kwoty dopłaty w II półroczu nie uwzględniamy) i otrzymujemy 111,97872. Oznacza to, że za te pieniądze można by pokryć dopłaty do składek ZUS 112 osób i jeszcze trzeba by dopłacić z innego źródła 252 zł. 96 gr. Nie znam dokładnej liczby osób duchownych i zakonnych UKGKwRP, które korzystają z dopłat Funduszu Kościelnego do składek ZUS (aczkolwiek sam się do tego grona zaliczam od ponad 7 lat), ale wydaje mi się, że nawet kwota, choć tak optymistycznie przeszacowana, nie zdoła zrównoważyć tego, co utracilibyśmy po likwidacji Funduszu Kościelnego. A przecież stawki 1,5 % nikt nie proponuje – mowa jest raczej o 0,7 % dla wyznań mniejszościowych!

 

                             Wnioski

 

1)    Tak, jak pisałem był 26 kwietnia br. – na asygnacie podatkowej, w modelu „autonomicznym”, finansowo stracimy. Oczywiście możemy łudzić się, że gdyby asygnata otrzymała kształt klasyczny, to będziemy mogli pozyskiwać sympatyków – ale ja osobiście nie wierzę ani w setki tysięcy pracowników z Ukrainy, rozliczających PIT legalnie i wskazujących UKGKwRP jako beneficjenta odpisu wyznaniowego „z wdzięczności, że jesteśmy jedynym autentycznie ukraińskim Kościołem w Polsce”, ani też w analogiczne rzesze Polaków, przynajmniej dopóki będziemy tak „misyjni” i „otwarci” jak dotąd.

2)    Naszą szansą na zrównoważenie wynikłych z likwidacji Funduszu Kościelnego strat, a może nawet na dodatkowy zysk, jest model „ogólnokatolicki”, przy czym w naszym interesie byłoby nie tylko i nie tyle zachowanie dopłaty do składek, ile przeznaczenie wpływów z asygnaty na wsparcie dla duszpasterzy najmniejszych, najuboższych katolickich parafii w Polsce – najlepiej na wypłacanie ich proboszczom/administratorom pensji. W ogóle zaś wariantem pożądanym byłoby w mojej ocenie pójście za wzorem włoskim i opracowanie podobnego systemu wynagrodzeń duchowieństwa, czego pierwociny obserwować możemy od pewnego czasy w diecezji opolskiej Kościoła łacińskiego.

3)    Rzecz jasna, pkt 2 dotyczy asygnaty podatkowej, która nie jest jedynym możliwym rozwiązaniem. Moim zdaniem istnieje możliwość starania się o rekompensatę za zabrane nam po 1944 r. roku nieruchomości ziemskie (a także o swego rodzaju „powrót do źródeł” Funduszu Kościelnego i wypłacanie nam corocznie ryczałtowego ekwiwalentu dochodów z tych nieruchomości – co jednak w obecnej sytuacji uznaję za czysto teoretyczne rozwiązanie). Jesteśmy wspólnotą mniejszościową, potraktowaną wyjątkowo okrutnie przez władze komunistyczne – możemy próbować wynegocjować dla siebie osobny wariant „wyjścia z Funduszu”. W każdym razie nie należy odrzucać a priori takiej właśnie drogi, będącej jednym z wariantów modelu „autonomicznego” – jedynym potencjalnie opłacalnym.

 

                                                                        diakon Piotr Siwicki

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz