piątek, 3 maja 2019

Proboszcz z Teksasu: czy UKGK jest Kościołem naprawdę globalnym?



CHRYSTOS  WOSKRESE!


„(…) Kościół nie powinien uznawać za główny cel zachowania języka czy służby interesom narodowym części wspólnoty. Naszą misją jest niesienie Chrystusa i Jego Dobrej Nowiny do każdego i każdej, niezależnie od narodowości czy przynależności rasowej.
Obecnie często mówi się, że przynajmniej w sensie geograficznym UKGK już stał się Kościołem globalnym, obecnym na wszystkich kontynentach świata, lecz moje spostrzeżenia skłaniają mnie do użycia innego określenia, a mianowicie, że jesteśmy „globalnym Kościołem dla Ukraińców”. Abyśmy się naprawdę stali Kościołem globalnym, nie wystarczy erygować parafie w dziesiątkach krajów – trzeba jeszcze myśleć i działać w sposób globalny, czyli prezentować całemu światu wartości naszej bogatej tradycji cerkiewnej w sposób zrozumiały dla wszystkich bez wyjątku. Oczywiście, spotykałem się z zarzutami typu: „Jeśli w naszej cerkwi tak rzadko słyszymy język ukraiński, to może lepiej chodzić do najbliższego kościoła rzymskokatolickiego, wszak i tu, i tam wszystko jest po angielsku”. Jednakże takie zarzuty są dla mnie dziwne. Główną perłą, którą mamy w naszej cerkwi – jest nasz obrządek, nasza spuścizna liturgiczna, teologiczna, architektoniczna, ikonograficzna, to nasze tradycje, nasz śpiew… Czy mamy zatem prawo zachowywać to wszystko tylko dla siebie samych? Czy byłoby prawidłowym zachowaniem, np. wynaleźć lek przeciw rakowi i stosować go wyłącznie u niewielkiej grupy ludzi? Myślę, że nie. Mamy z czego być dumni i czym się dzielić, więc otwierajmy nasze skarby dla szerokiego ogółu. Nie mogę tego robić sam. To zadanie całej wspólnoty – być misyjną i wzrastać, a  nie wymierać!
(…)
Co z amerykańskiego doświadczenia misyjnego, zdaniem Księdza, mogłoby znaleźć zastosowanie dla ulepszenia posługi dla naszych wiernych w Europie?
(…) uważam, że duszpasterze i wierni nie powinni myśleć kategoriami pobytu tymczasowego w danym kraju. Myśleli tak również i nasi poprzednicy tutaj w Ameryce: pobędę kilka lat, zarobię pieniędzy i wrócę. Zapewniam, że wrócą bynajmniej nie wszyscy.  Będą się tworzyły rodziny mieszane, rodzić się będą dzieci i wnuki na obcej ziemi. Dlatego należy postawić sobie pytanie: co będzie z moim Kościołem za 30 czy 50 lat? Jaki plan duszpasterski mam na kolejne dziesięciolecia? Czy nie żyję wyłącznie dla siebie samego, nie dbając o przyszłość? Co po sobie pozostawię? Dlatego też z amerykańskich doświadczeń Ukraińców nasi nowi imigranci w Europie winni przejąć świadomość tego, że należy budować własne świątynie i struktury, a nie jedynie wypożyczać od katolików rzymskich. Z innej strony ważną rzeczą jest, by nie powtarzać błędów Ukraińców z Ameryki, którzy częstokroć wokół swych parafij zbudowali niewidzialne mury, tworząc swoiste getta narodowościowe. Kościół globalny – to Kościół otwarty. Jeśli we wspólnocie będziemy jednym w Chrystusie, to któż wtedy będzie „naszym” czy „nie-naszym”? Po tym nas poznają, że jesteśmy naśladowcami Chrystusa, gdy będziemy żywili miłość do wszystkich. W tym jest przyszłość Kościoła misyjnego.”