czwartek, 28 września 2023

Narodowy Spis Powszechny 2021 - dane wyznaniowe

 SŁAWA ISUSU CHRYSTU!



W dniu dzisiejszym GUS zamieścił w internecie tablice publikacyjne z ostatecznymi danymi NSP 2021 w zakresie przynależności narodowo-etnicznej, języka używanego w domu oraz przynależności do wyznania religijnego

Określenie "ostateczne dane" nie powinno nas wprowadzać w błąd. Tak naprawdę "ostatnim słowem" GUS-u będzie w tym zakresie zapowiadana na 27 listopada br. publikacja Stan i struktura demogra­ficzno–społeczna i ekonomicz­na ludności Polski w świetle wyników NSP 2021. Tam znajdziemy, jak można się spodziewać, różne ciekawe korelacje, np. identyfikacje wyznaniowe "skrzyżowane" z narodowościowymi. Na razie - w dziedzinie statystyki wyznaniowej - mamy tylko dane podstawowe, tj. liczebność największych wyznań w skali kraju i w poszczególnych województwach. Dane te podam poniżej, zestawiając je z wynikami NSP 2011. Ograniczę się przy tym generalnie do wymiaru ogólnokrajowego, dane o województwach podając jedynie dla 2 najbardziej dla mnie (a myślę, że i dla PT. Czytelników) interesujących Kościołów - greckokatolickiego i prawosławnego.


Ogółem spisano 38 mln 36 tys. 118 osób (spadek o 475 tys. 706).

Spośród nich aż 7 mln 807 tys. 553 osoby odmówiły odpowiedzi na pytanie o przynależność wyznaniową (wzrost aż o 5 mln 737 tys. 10, czyli o ponad 185 %!).

Bezwyznaniowość zadeklarowało 2 mln 611 tys. 506 osób (wzrost aż o 1 mln 682 tys. 85, czyli o ponad 180%!).

W przypadku 16 tys. 59 osób nie ustalono, jak w ogóle na to pytanie odpowiedziały. W 2011 było takich osób aż 626 tys. 608, co - jak sądzę - jest w dużej mierze pochodną innej metody zbierania danych.

Łącznie zatem na pytanie o przynależność wyznaniową odpowiedziało 30 mln 212 tys. 506 osób, zaś przynależność do jakiegoś wyznania zadeklarowało 27 mln. 601 tys. (spadek aż o 6 mln 620 tys 953).

Poniżej prezentuję ogólnokrajowe liczby identyfikacji spisowych dla poszczególnych wyznań.

Kościół rzymskokatolicki - 27 mln 121 tys. 331 (spadek o 6 mln 607 tys. 403, czyli o 19,59 %).

Kościół prawosławny - 151 tys. 648 (spadek o 4 tys. 636, czyli 2,966%).

Świadkowie Jehowy - 108 tys. 754 (spadek o 28 tys. 554, czyli o 20,796 %).

Kościół Ewangelicko-Augsburski - 65 tys. 407 (spadek o 5 tys. 359, czyli o 7,573 %)

Kościół greckokatolicki - 33 tys. 209 (spadek o 72 osoby, czyli o 0,216 %).

Kościół Zielonoświątkowy - 30 tys. 105 (wzrost o 3 tys. 672 osoby, tj. 13,892%).

Kościół Starokatolicki Mariawitów - 12 tys. 248 (wzrost o 2 tys. 258 osób, czyli o 22,603 %).

Inne łącznie - 78 tys. 298. Są to identyfikacje, które wskazało mniej niż 10 tys. osób. Dotyczy to zarówno konkretnych wspólnot - np. Kościół Polskokatolicki (6 tys. 942, spadek o 1 tys. 865, czyli 21,176 %) czy Kościół Chrześcijan Baptystów (5 tys. 181, spadek o 801, czyli o 13,39 %), jak też identyfikacji szerszych, jak "chrześcijaństwo" - 8 tys. 828 (wzrost aż o 8 tys. 417, czyli o 2047,932%!).


Jeśli chodzi o podział na województwa, to identyfikacji grekokatolickich i prawosławnych było:


w woj. dolnośląskim - 3 tys. 564 gr. kat. (spadek o 20 osób, tj. o 0,558 %) i 7 tys. 375 prawosł. (wzrost o 2 tys. 360 osób, czyli o 47,059 %)

w woj. kujawsko-pomorskim - 527 gr. kat. (wzrost o 368 osób, czyli 231,447 %) i 1 tys. 773 prawosł. (wzrost o 1 tys. 29 osób, czyli o 138,306 %)

w woj. lubelskim - 1 tys. 39 gr. kat. (wzrost o 542 osoby, tj. 109,054 %) i 4 tys. 832 prawosł. (wzrost o 391 osób, czyli o 8,804 %)

w woj. lubuskim - 1 tys. 70 gr. kat. (spadek o 207 osób, czyli o 16,21 %) i 2 tys. 31 prawosł. (wzrost o 732 osoby, tj. o 56,351 %)

w woj. łódzkim - 682 gr. kat. (wzrost o 322 osoby, tj. o 89,444 %) i 2 tys. 597 prawosł. (wzrost o 1377 osób, tj. o 112,869 %)

w woj. małopolskim - 2 tys. 136 gr. kat. (wzrost o 476 osób, czyli o 28,675 %) i 3 tys. 586 prawosł. (wzrost o 1 tys. 422 osoby, tj. o 65,712 %)

w woj. mazowieckim - 2 tys. 883 gr. kat. (wzrost o 1 tys. 489 osób, czyli o 106,815 %) i 13 tys. 730 prawosł. (wzrost o 4 tys. 484 osoby, tj. o 48,497 %)

w woj. opolskim - 385 gr. kat. (wzrost o 158 osób, tj. o 69,604 %) i 1 tys. 259 prawosł. (wzrost o 824 osoby, czyli o 189,425 %)

w woj. podkarpackim - 2 tys. 737 gr. kat. (wzrost o 25 osób, tj. o 0,922 %)  i 2 tys. 210 prawosł. (wzrost o 811 osób, czyli o 57,97 %)

w woj. podlaskim - 412 gr. kat. (wzrost o 243 osoby, tj. o 143,787 %) i 95 tys. 677 prawosł. (spadek o 23 tys. 976 osób, czyli o 20,083 %)

w woj. pomorskim - 3 tys. 42 gr. kat. (spadek o 394 osoby, tj. o 11,381 %) i 3 tys. 142 prawosł. (wzrost o 1373 osoby, czyli o 77,614 %)

w woj. śląskim - 1 tys. 89 gr. kat. (wzrost o 570 osób, czyli o 109,827 %) i 3 tys. 336 prawosł. (wzrost o 1336 osób, tj. o 66,8 %)

w woj. świętokrzyskim - 342 gr. kat. (wzrost o 160 osób, czyli o 87,912 %) i 886 prawosł. (wzrost o 643 osoby, tj. o 264,609 %)

w woj. warmińsko-mazurskim - 9 tys. 413 gr. kat. (spadek o 3 tys. 311 osób, czyli o 26,022 %) i 2 tys. 926 prawosł. (spadek o 223 osoby, tj. o 7,082 %)

w woj. wielkopolskim - 1 tys. 18 gr. kat. (wzrost o 565 osób, tj. o 124,724 %) i 3 tys. 669 prawosł. (wzrost o 2 tys. 90 osób, tj. o 132,362 %)

w woj. zachodniopomorskim - 2 tys. 870 gr. kat. (spadek o 1 tys. 56 osób, czyli o 26,898 %) i 2 tys. 619 prawosł. (wzrost o 691 osób, tj. o 35,84 %)


Dane powyższe, jak widzimy, są dość skąpe i nie dają wiele podstaw do wysnuwania daleko idących wniosków. Wydaje się jednak, że można w tym miejscu pokusić się o kilka uwag wstępnych.


Primo: nie mylmy liczby identyfikacji spisowych z liczbą wiernych! Oczywiście, te pierwsze nie są jakoś zupełnie oderwane od tych drugich, ale automatyczne utożsamianie obu wielkości byłoby błędne. O ile np. wzrost identyfikacji zielonoświątkowych można w miarę bezpieczne powiązać z realnym wzrostem liczebnym KZ, o tyle w przypadku KSM (mariawici "płoccy") trudno uwierzyć w realny wzrost liczby wiernych o ponad 22 % w latach 2011-2021. Raczej będziemy tu mieli do czynienia z pewną korektą, wynikłą już to z większej gorliwości w deklarowaniu tego wyznania, już to z udoskonalenia metod spisowych. 


Secundo: w przedstawionych wyżej danych jasno widać dodatni statystycznie wpływ imigracji na oba Kościoły wschodnie. Jest rzeczą jasną, że skoro imigracja w większości swej pochodzi z Ukrainy, kraju o tradycyjnie prawosławnej większości społeczeństwa, a do tego w latach 2011-2021 imigrowali również obywatele innych krajów z tej kategorii (Białoruś, Rosja, Gruzja etc.) - to procesy imigracyjne premiować będą w większym stopniu PAKP niż UKGK.


Tertio: widzimy też ubytki. W PAKP jest on generalnie niezbyt duży (niecałe 3 %) w skali ogólnokrajowej. Widzimy atoli, że na 16 województw Kościół ten zwiększył swój stan posiadania aż w 14 z nich i tylko w 2 odnotował spadki. Ale za to jakie spadki! 7 % w woj. warmińsko-mazurskim to jeszcze nic, ale te ponad 20 % w krajowej twierdzy i ostoi prawosławia, w woj. podlaskim - to już daje do myślenia. Oczywiście powszechnie znane są takie zjawiska społeczne jak wyludnianie się terenów Polski wschodniej (w tym i woj. warmińsko-mazurskiego), zwłaszcza obszarów wiejskich. W latach 2011-2021 woj. podlaskie "zeszło" z 1 mln 202 tys. 365 mieszkańców do 1 mln 154 tys. 283, ale to spadek zaledwie o 3,999 %. Udział prawosławnych w ludności województwa spadł z 9,95 % do 8,29 %. Wydaje się, że czynnikiem jakoś wpływającym na tę tendencję, poza wymieraniem wsi, migracjami (poza obszar województwa i za granicę kraju) i ogólnymi procesami laicyzacyjnymi - może być obserwowane w ostatnich latach wzmożenie postaw nacjonalistycznych części przedstawicieli miejscowej większości polskiej (słynne marsze ku czci "Burego" w Hajnówce itp.) z jednej strony, z drugiej zaś, w kontekście trwającej od 2014 agresji rosyjskiej przeciwko Ukrainie, dążność części ludności prawosławnej regionu do zrzucenia lub ukrycia piętna kojarzonej z Putinem, Rosją i russkim mirom "ruskości". Niekoniecznie musi to oznaczać porzucenie prawosławia jako takiego, ale np. unikanie deklaracji w dokumentach urzędowych. Proszę nb. zwrócić uwagę na fakt, że aż 7,8 mln spisywanych odmówiło udzielenia odpowiedzi na pytanie o przynależność wyznaniową! W tym kontekście warto przypomnieć: liczba identyfikacji spisowych niekoniecznie jest tożsama z liczbą wiernych. 


Quarto: UKGK generalnie zachowuje stan posiadania z 2011 r., ubytek 72 osób jest symboliczny. Było to jednak możliwe, jak się zdaje, wyłącznie dzięki imigracji. Wskazują na to spadki w województwach będących jeszcze w poprzednim spisie statystyczną ostoją grekokatolicyzmu w Polsce, z "pasem północnym" (warmińsko-mazurskie, pomorskie, zachodniopomorskie) na czele. Wg. NSP 2011 na tym obszarze zamieszkiwało 60,35 % grekokatolików w RP. Według spisu najnowszego - już tylko 46,14 %, przy czym pamiętać trzeba, że przecież na obszarze tym znajdują się przynajmniej 2 aglomeracje, przyciągające imigrantów - Trójmiasto i Szczecin. Dolnośląskie, mimo że Wrocław jest chyba drugim po aglomeracji stołecznej centrum imigracji - notuje wręcz symboliczny spadek. Lubuskie - tam spadek jest już znacznie większy, ponad 16 %. Co się tyczy ridnych zemel - dobry wynik woj. małopolskiego (28,6 % in plus) wydaje się być raczej pochodną imigracji do aglomeracji krakowskiej i może kilku innych większych ośrodków. Podkarpackie, mimo posiadania Rzeszowa, stanęło w miejscu. Lubelskie swój procentowo ogromny wzrost (109 %) z pewnością zawdzięcza imigrantom, nie autochtonom z gm. Lubycza Królewska (par. Hrebenne); pytanie, na ile wzrost ten dotyczy aglomeracji lubelskiej, a na ile innych ośrodków miejskich, zwłaszcza Zamościa (gdzie nie ma żadnych form duszpasterstwa gr. kat.) czy Chełma (gdzie mimo formalnego wskrzeszenia w 2007 r. parafii św. Mikołaja odprawiana jest z reguły tylko 1 Boska Liturgia rocznie, w dniu Męczenników Pratulińskich - działającego od 1999 r. duszpasterstwa więziennego nie liczę, z uwagi na jego zamknięty charakter).

Opracowanie, które ma być opublikowane 27 listopada br., przyniesie zapewne szereg nowych danych, w tym także liczbę grekokatolików z obywatelstwem polskim i obcym. Wydaje się jednak, że wstępnie można już teraz postawić tezę o dość szybkim (coraz szybszym?) odchodzeniu od UKGK wiernych "autochtonów", tj. tych, którzy sami lub ich wstępni byli już w 1947 r. obywatelami polskimi. Ubytek ten pokrywa (w skali kraju) imigracja z Ukrainy, ale spójrzmy na to z drugiej strony - jak musi być on znaczny, skoro nawet w warunkach dopływu imigrantów tkwimy w miejscu (a nawet minimalnie cofamy się). Symbolem tej sytuacji może być sytuacja w seminarium lubelskim, w którym od nowego roku akademickiego 2023/24 nie będzie już ani jednego obywatela RP. Warto przy tym zwrócić uwagę na casus dolnośląskiego i lubuskiego - województw z dużym udziałem Łemków w populacji greckokatolickiej. Już 30 lat temu skończyły się powołania kapłańskie stamtąd. Teraz wydaje się, że jesteśmy świadkami (kontynuacji?) exodusu Łemków z UKGK.  


Quinto: przy omawianiu wyników NSP 2011 wyraziłem był przypuszczenie, że UKGK w RP grozi w przyszłości zamiana miejscami z rosnącym statystycznie Kościołem Zielonoświątkowym. Wtedy deklaracji związanych z KZ było 26 tys. 433, przy 33 tys. 281 greckokatolickich. Wg. NSP 2021 liczba identyfikacji zielonoświątkowych wyniosła już 30 tys. 105. Zakładać się nie będę, ale przypuszczam, że NSP 2031 przyniesie ową zamianę miejscami, tzn. KZ wyprzedzi UKGK w RP. Czy będą to miejsca piąte i szóste, jak dotąd - nie śmiem prorokować: imigracja z krajów znacznie bardziej od Ukrainy egzotycznych może przynieść w najbliższych latach niejedną niespodziankę. Również i w dziedzinie statystyki wyznaniowej.


Sexto: czy istnieje jakieś remedium na ten nasz kryzys z pozorami stabilności, czy nawet wzrostu? Nie wiem, tzn. nie mogę zagwarantować skuteczności - ale wiem, co powinniśmy (już dawno i bez względu na wyniki spisów powszechnych) zrobić: postawić zdecydowanie na prymat celów religijnych nad narodowymi, tożsamości wyznaniowo-obrządkowej nad narodową, otwartość na wszystkich w duchu św. Pawła i naszych kościelnych zwierzchników, od Andrzeja Szeptyckiego przez Lubomira Huzara po Światosława Szewczuka - stać się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych (por. 1 Kor 9,22). Nie ma żadnej gwarancji, że odwróci to trend spadkowy - raczej zmniejszy tempo procesu i da nie gwarancję, ale uzasadnioną nadzieję przetrwania. Bez takich zmian takiej nadziei nie ma - będziemy jako wspólnota niknąć w tempie asymilacji narodowej naszych wiernych, a biorąc pod uwagę procesy laicyzacyjne, którym Kościół skoncentrowany na sprawach narodowych nie jest w stanie dać odporu - nawet i szybciej.  



sobota, 22 lipca 2023

UKGK w Polsce wobec kwestii narodowo-językowych: nauczanie i poglądy Ks. Biskupa Włodzimierza Juszczaka

Artykuł zamieszczony poniżej ma swą historię. Jest on w oczywisty sposób powiązany z poprzednim wpisem blogowym, z 12 listopada 2021 r.  W tamtym wpisie postarałem się zebrać źródła dotyczące tego właśnie tematu - nauczania i poglądów Biskupa Wrocławsko-Koszalińskiego na temat spraw narodowo-językowych w UKGK w RP - artykuł zaś jest próbą syntetycznego ich omówienia.


Przeznaczony pierwotnie dla Kalendarza "Błahowista" za rok 2022, nie został wówczas zamieszczony, ponieważ Redakcja zamknęła, złożyła i przekazała do druku Kalendarz w terminie wcześniejszym, niż to zwykle bywało. Postanowiłem przesłać go ponownie do Kalendarza za rok 2023 - i tym razem został tamże zamieszczony (s. 115-128). Niestety, z nieznanych mi powodów wydrukowany został stary plik, z jesieni 2021 r., podczas gdy w wersji na rok 2023 wprowadziłem kilka poprawek (np. skorygowałem w jednym miejscu błędną numerację kanonów KKKW) i dodałem ważne - związane z kontekstem trwającej wojny rosyjsko-ukraińskiej - postscriptum. 


Prezentowany poniżej artykuł jest zatem poprawioną i zaktualizowaną wersją tego, co ukazało się drukiem w tegorocznym Kalendarzu. 


Zapraszam do lektury!



УГКЦ в Польщі щодо національно-мовних питань: вчення й погляди Кир Володимира Ющака, Владики Вроцлавсько-Кошалінського

 

 

ВВЕДЕННЯ

 

Проблема ставлення до національних і мовних питань займає помітне місце в церковному житті взагалі. Тим паче актуальна вона для нас: меншинної спільноти однієї із східних католицьких Церков, розкиненої по країні, де абсолютна більшість населення приналежить – хоча б за коренями – до західної гілки християнства, а в національному аспекті до польського народу, тоді коли в Греко-Католицькій Церкві основний стержень становлять люди української національности чи, принаймні, походження. Діяспорне існування майже автоматично ставить на порядок денний питання про те, яка є (і мала б бути) взаємозалежність між церковною та національною ідентичністю, про допустимий обсяг як заангажованости Церкви у плекання українства, так і її відкритости на представників неукраїнської більшости.

З огляду на специфіку існування української громади (і самої же УГКЦ) в Польщі після акції «Вісла» вищеназвана проблематика була своєрідним чином табуїзована. Якщо хтось писав про неї, то тільки в ключі «української Церкви», її минулих заслуг перед українством і теперішніх завдань щодо його зберігання. Щойно у ХХІ ст. появилися публіцистичні голоси за пріоритет суто релігійної місії й тотожности Церкви, більшу відкритість на неукраїнців, допущення в душпастирсті інших мов (зокрема польської) тощо. Речникам таких поглядів, як авторові цих рядків чи засновнику ефемерного (проте цінного) піврічника «Grekokatolicy.pl» Іринеєві Кондро, опонували прихильники дотеперішнього підходу.

На ці дискусії реагувала й ієрархія УГКЦ в РП. Найбільш знаковим внеском ієрархів стали конкретні рішення – зокрема затвердження резолюцій Собору 2014 року про видання польського перекладів як Катихизму УКГЦ Христос наша Пасха, так і найосновшіших літургійних чинопослідувань (всі три Літургії та чини Хрещення, Вінчання й Похорону). Літургійні переклади появилися друком 2020 року (за винятком Літургії Напередосвячених Дарів), праці над Катихизмом іще не завершені. Ці вагомі кроки (признаймо: вимушені не лише нашою дійсністю, але й відповідними постановами Синоду Єпископів УГКЦ) немов би затінили собою і відсунули на задній план висловлювання наших Владик на ці теми. Пишу «Владик», проте насправді лише один з наших єпископів присвятив цій темі більше місця у своїх прилюдних виступах чи текстах – а саме Кир Володимир Ющак, Єпископ Вроцлавсько-Ґданський (1999-2020), з 25 листопада 2020 року Вроцлавсько-Кошалінський. Чи цей факт не знецінює тих висловлювань? Аж ніяк. По-перше тому, що великою мірою є вони викладом не так особистих міркувань Автора, як просто вчення Католицької Церкви у пристосуванні до умов часу й місця, тобто виявом того, що в Церкві має латинську назву magisterium. По-друге: принаймні джерело № 2 (див. нижче) є текстом узгідненим з тодішнім нашим Митрополитом Кир Іваном Мартиняком і таким чином висловлює позицію всього тодішнього нашого єпископату в Польщі.     

Джерельну основу статті складають фрагменти пяти текстів з 2010-2021 років, а саме:

1) Уривок інтерв’ю для піврічника „Grekokatolicy.pl” № 2/2010 п.з. O Kościele greckokatolickim w Polsce (див. с. 6-7), доступний теж в інтернеті за посиланням https://grekokatolicy.pl/aktualnosci/o-kosciele-greckokatolickim-w-polsce/

2) Обширні фрагменти статті п.з. «Заколот» у Церкві?, написаної Кир Володимиром у порозумінні з тодішнім Митрополитом УГКЦ у Польщі і опублікованої в місячнику «Благовість» № 5(?)/2011, доступної також в інтернеті за посиланням https://www.cerkiew.net.pl/wp-content/uploads/2019/09/artykul_010.pdf

3) Уривок з доповіді Кир Володимира на І сесії Собору Вроцлавсько-Кошалінської єпархії (20 грудня 2020) п.з. Хто ми є?, поміщений в Календарі «Благовіста» за 2021 рік (с. 76-78).

4) Резолюції І сесії Собору Вроцлавсько-Кошалінської, затверджені та проголошені Кир Володимиром Ющаком 1 березня 2021 р. – розділ І Хто ми є? Інтернетівська адреса: https://www.cerkiew.net.pl/wp-content/uploads/2021/03/2021.03.01-Soborowi-postulaty-Eparchia-Wroc%C5%82awsko-Koszali%C5%84ska-pdf.pdf

5) Фрагмент проповіді Кир Володимира Ющака на Неділю Самарянки, виголошена у вроцлавському соборі 30 травня 2021 р., поміщена на єпархіяльному сайті: https://www.cerkiew.net.pl/zycie-eparchii/%D0%BF%D1%80%D0%BE%D0%BF%D0%BE%D0%B2%D1%96%D0%B4%D1%8C-%D0%B2%D0%BB%D0%B0%D0%B4%D0%B8%D0%BA%D0%B8-%D0%B2%D0%BE%D0%BB%D0%BE%D0%B4%D0%B8%D0%BC%D0%B8%D1%80%D0%B0-%D1%8E%D1%89%D0%B0%D0%BA%D0%B0-%D0%BD-20/

Усі ці тексти зібрані докупи на блоґові ruthenus.blogspot.com (допис від 12 листопада 2021), причому ті з них, що в оригіналі є україномовними (а це стосується чотирьох з п’яти), перекладені мною на польську.

 

СУТНІСТЬ ЦЕРКВИ

 

Всупереч тим, для кого УГКЦ це просто одна з українських установ, яка існує заради здійснення українських цілей – підтримки національної ідентичности, плекання української культури (у т.ч. і духовної), навчання мови – Кир Володимир ясно нагадує: ми Церква Христова, наша місія голосити народові Добру Новину і освячувати його, ведучи таким чином людей до вічного спасіння. Якщо б це занедбали – ніякі зусилля на ниві плекання українства не виправдають і не надолужать цього.

Не заперечуючи історичного зв’язку Церкви з народом від часів Київської Русі, основу ідентичности бачить вроцлавський ієрарх перш за все не в етнічній, а в релігійній площині – це католицька віра східного обряду, єдність з Римським Престолом, спадщина Володимирового Хрещення і київського християнства.

Важко з чим-небудь тут не погоджуватися. Єдиним слабким місцем є тут відсутність згадки про глибші, ніж Володимирове Хрещення, корені нашої традиції – а саме корені візантійські. Ніде правди діти, київська традиція християнства не має рангу однієї з шести великих, древніх традицій – латинської, візантійської, олександрійської, антіохійської, халдейської та вірменської. Св. Володимир прийняв Хрещення з Візантії, а Київська Церква успадкувала тамошню христянську традицію, з плином часу розвиваючи і урозманітнюючи її та збагачуючи собі властивим колоритом. Усе ж таки київська традиція залишилася одним з місцевих варіянтів візантійської. Це не докір, а факт. Важливий також і тому, що свідомість спільної візантійської спадщини є важливою як у вивченні київської традиції, так і у плеканні почуття спільности з різними Церквами візантійського обряду. 

 

ЦЕРКВА УКРАЇНСЬКА, АЛЕ НЕ ТІЛЬКИ ДЛЯ УКРАЇНЦІВ

 

Кир Володимир не заперечує, що наша Церква не лише за назвою – українська. Це випливає з її київських коренів, багатовікового зв’язку з народом, національного походження більшости вірних. Вроцлавський ієрарх схвально відноситься до підтримки Церквою української національно-мовної тотожности в минулому, зараз і в майбутньому, аби лише не заважало виконанню її релігійного післанництва. Відзначає у кількох місцях, що доки українська буде мовою вірних, вона залишиться й у Церкві.

Однак якщо Церква має бути Церквою, вона не може бути закритою на людей інших національностей, мов і рас. І в УГКЦ є місце для них, що особливо виразно видно у країнах східної та західної діяспори, де чимало вірних нашої Церкви не мають ніякого зв’язку з українством, деякі навіть не належать до білої раси. Владика Володимир посилається тут не лише на теоретичні знання, але й на те, що довелось йому бачити на власні очі. Звичайно, відкритість на неукраїнців, а перш за все мовна асиміляція вірних УГКЦ у країнах діяспори спричинили допущення місцевих мов у житті Церкви, зокрема в літургійній сфері.

 

ГРЕКО-КАТОЛИКИ ПОЛЬСЬКОЇ МОВИ

 

Досвід діяспори знаходить свої аналоги і в Польщі. І в нас маємо до діла з асиміляцією в національному, а мабуть ще більшою мірою в мовному аспекті. І в нас вірні УГКЦ укладають подружжя з партнерами польської національности – і такі подружжя становлять більшість. І в нас також приходять до УГКЦ люди, які бажають свою віру практикувати саме тут, у греко-католицькій спільноті. Отож і маємо серед наших вірних поважну кількість поляків і людей польської мови (не всі з останніх є поляками).

Ця категорія вірних заслуговує поваги. Не можна вдавати, що таких вірних немає. Не можна вважати їх за вірних другої категорії. Навпаки, у випадку змішаних пар слід докладати зусиль, щоб їх притягнути до УГКЦ, схилити їх вінчатися у наших церквах та в них же практикувати, а також хрестити і виховувати дітей у нашому обряді.

Які практичні висновки з факту існування таких вірних? Чи польській мові може бути надане якесь місце у Церкві, звісно не замість української, а поруч із нею? Тут позиція Кир Володимира зазнала певної еволюції. Якщо спочатку був він речником збереження status quo в мовному питанні, то в резолюціях І сесії Собору Вроцлавсько-Кошалінської єпархії появляється вже виразна рекомендація врахувати потреби польськомовних вірних у душпастирській діяльності (№ 11), пердбачається також використання польської мови в богослужбовій сфері, з застереженням «коли будуть цього вимагати душпастирські обставини» (№ 10).      

 

МІСІЯ СЕРЕД ПОЛЯКІВ?

 

Питання евентуальної місії УГКЦ в Польщі серед етнічних поляків прозвучало в інтерв’ю кир Володимира Іринею Кондро з 2010 року. Наведу обширний уривок:

IK: Jaką politykę duszpasterską powinni prowadzić grekokatolicy w Polsce, aby nie tylko przetrwać przez następnych 30 lat, ale przede wszystkim, aby być prężnym wyznaniem? Czy nie powinniśmy pomyśleć o duszpasterstwie w społeczeństwie polskim? Nasze niewielkie wspólnoty parafialne stanowią pewną alternatywę dla wielotysięcznych (anonimowych) wspólnot rzymskokatolickich.

Bp WJ: Po sąsiedzku we Wrocławiu mamy cerkiew prawosławną, w której od wielu lat odprawia się nabożeństwa w języku polskim. Jesteśmy w dobrych relacjach z proboszczem tej parafii i widzimy, że nie ma tam tłumów, ani gdy chodzi o prawosławnych, ani też gdy chodzi o katolików. Myślę, że u nas nie chodzi o to, by prowadzić jakąś akcję misyjną wśród rzymokatolików. Zawsze byli tacy łacinnicy, którzy przychodzili do naszych cerkwi ze względu na piękno liturgii i będą nadal przychodzić. Na pewno nigdy nie będą to jednak wielkie rzesze ludzi. Natomiast bezsprzecznie z czasem będziemy mieć problem: jak przemawiać do naszych ludzi, w jakim języku do nich mówić? Pośród naszych wiernych wiele osób młodych i w wieku średnim nie używa na co dzień języka ukraińskiego, co powoduje, że przestaje być on dla nich zrozumiały. Dlatego z czasem, może okazać się, że liturgia w języku ukraińskim będzie dla nich niezrozumiała. Stanie kiedyś przed nami pytanie, w jaki sposób dotrzeć do tych ludzi? Czy nie wyjść do nich z językiem polskim, aby mogli w tej wspólnocie z której wyszli, gdzie są ich korzenie, normalnie funkcjonować, czyli być świadomymi uczestnikami nabożeństw i życia Kościoła? Myślę, że będziemy musieli odpowiedzieć sobie na pytania: jak przemawiać do tych ludzi, jak ich ewangelizować? Uważam, że ten problem stanie przed nami szybciej i bardziej wyraziście jak prowadzenie misji pośród rzymskich katolików, tym bardziej, że rzymokatolicy mają duże wielotysięczne parafie, ale mają też i małe wspólnoty, gdzie mogą odnaleźć bliższy kontakt z duszpasterzem i Kościołem łacińskim.

IK: Miałem na myśli nie tyle misje w Kościele rzymskokatolickim, co zagospodarowanie pokolenia Polaków, które nie jest zawiązane z Kościołem rzymskokatolickim. Przecież są już rodziny polskie, które nie chrzczą swych dzieci, twierdząc, że ich dzieci same zdecydują o swej wierze i religijności. Uważam, że obecna sekularyzacja społeczności polskiej jest dla kościołów mniejszościowych: greckokatolickiego, ewangelickiego, prawosławnego itp. wielką szansą. Nie miałem na myśli prozelityzmu, ale misje pośród osób obojętnych wyznaniowo. Mam również pytanie dotyczące, jak ks. Biskup wspomniał, grekokatolików, którzy zatracają swą tożsamość ukraińską, jak i również rodzin mieszanych. Czy dla wspominanych osób nie powinniśmy w dużych miastach (wspólnotach) już dzisiaj organizować liturgii z elementami w języku polskim np. homilia, ewangelia, litanie? Nie mam na myśli głównych liturgii, ale może wieczorne liturgie, gdzie przychodzi niewiele osób.

Bp WJ: Uważam, że na dzień dzisiejszy z przyczyn emocjonalnych, byłoby to trudne do wprowadzenia. Jak będzie w przyszłości, nie wiem. Gdy chodzi o małżeństwa mieszane, to jest to dla nas rzeczywiście wielkie wyzwanie. W przyszłym roku będziemy próbowali zorganizować rekolekcje dla rodzin mieszanych. Na ostatnim zebraniu księży zostali oddelegowani duchowni do zorganizowania owego przedsięwzięcia. Rekolekcje będą prowadzone w języku polskim, aby pokazać otwartość naszego Kościoła i troskę o wszystkich naszych wiernych. Jest to bardzo ważna kwestia w życiu Kościoła, gdyż około 50% zawieranych małżeństw jest mieszanych narodowo i wyznaniowo.

 

Характерними здаються мені тут два моменти. Перший: сам Кир Володимир ніде й ніколи сам не заторкнув питання про «місію серед поляків». Тільки безпосередньо запитаний висловився на цю тему. Другий: Владика, коли мова йде про «поляків», немов би автоматично ототожнює їх з римо-католиками, що відтак спонукало Іринея Кондро з’ясувати свою позицію.

Як оцінити ставлення вроцлавського єпарха до ідеї місії УГКЦ серед поляків? На перший погляд може воно здаватися досить жорстким, мовляв, православна польськомовна парафія у Вроцлаві якось великої маси люду не притягає, а римо-католикам іти до наших церков не потрібно, у себе ж подостатком мають усіляких спеціялізованих душпастирств, спільнот і т.д. Коли співрозмовник вносить коректу – мовляв, ідеться про невіруючих, а не римо-католиків як таких, Владика відповідає «зараз це важко ввести з емоційних причин, а як буде в майбутньому – побачимо» та знову ж повертається до питання змішаних (національно) подружніх пар.

На мою думку, якщо уважно проаналізувати погляди Кир Володимира, то виявляться вони просто реалістичними. Ніяка офіційна «місія серед римо-католиків» неможлива, позаяк Кодекс Канонів Східних Церков гласить недвозначно:

Кан. 31– Ніхто не сміє будь-якого вірного намовляти якимсь чином до переходу до іншої Церкви свого права.

 Кан. 1465 – Хто, виконуючи уряд, служіння або інше завдання в Церкві, приналежний до будь-якої Церкви свого права, також латинської Церкви, якого-небудь вірного всупереч припису кан. 31 задумав намовити якимсь чином до переходу до іншої Церкви свого права, повинен бути відповідно покараний.   

Ясно, що єпископ, офіційний представник Церкви високого рангу, не може собі дозволити публічні висловлювання, які б ішли врозріз із приписами канонічного права. Це ж у свою чергу не відміняє можливости зміни приналежности до Церкви свого права окремими особами з їхньої власної ініціятиви, зберігаючи приписи канонів 32-34 та 36-37 ККСЦ. Про такі переходи говорить і сам Владика у проповіді з 30 травня 2021 р. Але приймати окремих римо-католиків у передбаченому правом порядку (тобто, в основному, у випадку змішаних шлюбів або за згодою дотеперішнього їхнього єпископа) – це зовсім не одне й те ж, що проголосити нашу «місію серед римо-католиків». З подібних міркувань Владика не скаже публічно і про відкритість на духовні потреби тих римо-католиків, які напр. зазнали кривди в РКЦ або після папського документу Traditionis Custodes (16 липня 2021) втратили можливість участи у т.зв. тридентійській Месі, а хочуть брати участь у католицьких Богослуженнях традиційного обряду. Вони мають право шукати прихистку в нас (не конче з формальним переходом), звичайно якщо готові шанувати нашу ідентичність і, як каже стара приповідка, не пхатися зі своїм уставом у наш монастир. Нагадую, що бл. Леонід Фйодоров примирив з Богом певну кількість римо-католиків (не «перетягуючи» їх до ГКЦ), які у своїй Церкві зазнали сексуальних зловживань з боку духовних осіб, і роками не були в силі приступати до Таїнств, зокрема Сповіді, у священника латинського обряду.

Відмовляючися від забороненої ККСЦ «місії серед римо-католиків», Кир Володимир досить скептично дивиться і на місію серед невіруючих, ба – навіть нехрещених поляків. Тепер, мовляв, цьому заважають емоції, а в майбутньому побачимо. Думаю, що ця позиція може надто ядерно обоснована, зате відповідає вона нинішній дійсності. У Церкві, яка досі була «сформатована», кажучи мовою айтішників, виключно під українців та їхні потреби, немає (ще) умов для широкої місії серед поляків. І проблема не лише в головах і серцях вірних, які привикли до етноцентричної візії УГКЦ і вважають її деколи основним стовпом ідентичности Церкви. Проблема теж у суто практичному плані – ми щойно опрацювали (про якість тут не писатиму) польські версії найпотрібніших літургійних чинопослідувань, видали їх мінімальними тиражами – а де ж молитовники для польськомовних вірян? Де Катихизм? Де хоча б основна література про наш обряд (в широкому розумінні – літургійне життя, духовність, церковний устрій, особливі риси богословської думки)? Деякі прогалини можна заповнити православними виданнями – але в таких умовах не можна говорити поважно ні про яку «місію».

Коли запрошуєш іншу людину пожити з тобою у твоїй хаті, маєш подбати про це, щоби ця людина мала там своє місце, меблі, інші необхідні речі та щоб інші домашні прийняли її з відкритим серцем. Запрошувати, не створивши умов – це по суті насмішка над ближнім, поведінка діяметрально протилежна євангельському духові й засадам. Тому-то доводиться погодитись із Кир Володимиром: ця справа добра й благородна, але зараз іще не своєчасна. До такої місії мусимо просто дозріти духовно та підготуватися організаційно. А на теперішній момент нашим завданням є подбати про тих вірних польської мови, які самі до нас приходять, або є вірними УГКЦ від Хрещення, як потомки змішаних сімей чи асимільовані українці. Якщо навчимося бути відкритими до них і створимо для них (відповідно до їхніх потреб і наших можливостей) відповідні умови для практикування католицької віри в нашому обряді з урахуванням їхньої мовної тотожности – це буде й важливим підготовчим кроком для «місії серед поляків», якщо б нам довелося її в майбутньому проводити.   

 

ЛЕМКИ

 

Дивлячись хоча б тільки на нашу дійсність у Польщі неможливо не зауважити, що поміж наших вірних переважну більшість становлять українці. Але, одночасно, маємо також немалу групу вірних, коріння яких виводиться з Лемківщини, з яких частина не вважає себе приналежними до українського народу. Це їхнє право, яке ми, незалежно від наших поглядів, маємо обов’язок пошанувати (підкр. моє – П.С.).

Ця цитата походить зі статті «Заколот» у Церкві? 2011 року і є властиво єдиною, в якій мова йде про тих лемків, які не вважають себе українцями. В іншому місці – у проповіді з 30 травня 2021 року – Кир Володимир згадав про «виселенців з Лемківщини» як важливу частину Божого люду Вроцлавсько-Кошалінської вже тоді єпархії. Характерно, що ніде не вживається слово «лемко». В основному вроцлавський ієрарх дотримується загального українського погляду на лемків як частину, регіональну етнографічну групу українського народу. Думаю, що тим паче слід оцінити вагу процитованих вище слів, які досить виразно вказують різницю між приватним, світським поглядом людини (яка може бути і єпископом) – та вченням Церкви. Приватно можемо собі думати що завгодно про лемків «карпаторусинської» орієнтації. Але цього нашого погляду не сміємо силою церковного авторитету накидати тим з греко-католиків, які дотримуються такої саме орієнтації. У них є право на вільне самоозначення в етнічно-національній сфері.

Це, здавалося б, доволі мало. Де ж визнання права лемків-«карпаторусинів» на застосування їхньої бесіди в душпастирстві? – хтось запитає. Адже в лоні Словацької Греко-Католицької Церкви були вже навіть видані офіційні переклади деяких літургійних книг русинською мовою! Правда, в її пряшівському варіянті, але таки русинською...

Тут, однак, слід врахувати два моменти. Загальний принцип поваги до права вірного на самоозначення implicite містить у собі також і готовність врахувати це самоозначення – зокрема в мовному аспекті – в житті Церкви. Проте конкретний уже спосіб здійснення цього на практиці залежить від двох обставин, а саме 1) реальних потреб і домагань вірного (чи групи вірних) та 2) реальних можливостей Церкви задовільнити їх. Кожен греко-католик заслуговує поваги до своєї тотожности, це поза сумнівом. Але поза сумнівом і це, що коли один душпастир править щонеділі три Служби Божі в трьох місцевостях, де існують громади з кількох десятків вірних, і в одній з громад є греко-католик араб, мелхіт з Сирії чи Ливану, то не буде можливости правити для нього одного четверту недільну Літургію арабською, тим паче якщо він одружений з українкою, студіював у Львові й цілком добре себе віднаходить в україномовному літургійному середовищі, а місцевий священник і поняття не має про арабську мову (не згадуючи вже про зовсім відмінну мелодику близькосхідного Богослужіння). Це, звичайно, приклад видуманий і навмисне доведений до крайности. Та завдяки цьому він добре ілюструє проблему. У випадку лемків-«карпаторусинів» можна її звести до наступного: поки не будуть організовано домагатися мовних прав у греко-католицькому душпастирстві, таке питання не стоятиме на порядку денному. Qui tacet, consentire videtur – а ощасливлювати когось насилу не слід ні в Церкві, ні поза нею...

Таким чином, позицію Кир Володимира можна на мою думку розцінити як прояв душпастирського реалізму. Признання базових прав – так, але поки єдиною (?) проблемою, з якою звертаються до свого архипастиря вірні «карпаторусинської»  орієнтації, є поодинокі випадки, коли священник комусь накидає українство (Вроцлавсько-Ґданський єпарх на Соборі 2014 року сказав був про такий випадок) – то й єдиним кроком, які Церкві слід зробити, це нагадувати про право кожного вірного на вільне етнічно-національне самовизначення, яке душпастирям слід безумовно поважати, не силуючи нікого визнавати себе українцем (чи ким-небудь).  

 

ІММІГРАНТИ З УКРАЇНИ

 

Іммігранти з України, здавалося б, взагалі ні при чому в цій статті. Адже вони кошерні, «наші люди» - де ж тут і для чого проблем якихось шукати? Проте проблеми таки є. Про них писав я у Календарі «Благовіста» за 2018 рік (Імігранти з України в нашій Митрополії). За великим рахунком можна їх звести до одного – вони, хоча й українці, але таки «інші». Не такі як ми і часто не такі, якими їх хотіли б ми бачити. Живі люди, не постаті з патріотичних читанок для діяспорної дітвори і не «розморожені» після понад 80-ти років ідеальні галицькі патріоти-діячі довоєнного зразка.

Різниці між дюдьми можуть вести до конфліктів – нещодавно ж ми читали в «Нашому Слові» полеміку на тему, хто є основою української громади в Польщі – «ми», тутешні, чи «вони», приїжді. Мені здається, що – кого б ми цією основою не вважали – не можна цуратися ні занедбувати ні перших, ні других.

Схожа, як на мене, думка появляється у проповіді Кир Володимира з 30 травня 2021 р., в якій вроцлавський архиєрей закликає вірних віднайти свідомість єдности, базованої на спільній вірі в Христа, який прецінь є Спасителем однаково для всіх нас. Христос стоїть понад нашими людськими поділами і хоче, щоб і ми так само вміли їх долати. У цьому світлі не має значення, звідки хто прибув і коли приєднався до місцевої Церкви. Цей заклик, який є виявом загальної християнської ідеї – за допомогою благодати Божої долати людські обмеження і слабкості – може здаватися трафаретним, проте я б особисто бажав, щоби якомога більше вірних його почуло і прийняло за частину особистої програми життя з віри.

На маргінесі проблеми імігрантів можна згадати про ще одну річ. Усі знаємо, що багато імігрантів з України – російськомовні. Сам вроцлавський архиєрей виразно про це сказав у своїй проповіді. Тому й можна би поставити теоретичне питання – чи не могли б ми (а може навіть: чи не повинні) врахувати це і ввести до душпастирства також російську мову, саме для притягення цієї групи мігрантів?

Поки що цього питання майже ніхто всерйоз не ставить – я особисто зустрівся лише з одним поважним голосом одного прихожанина (втім, громадянина РП, до речі,  якраз із Вроцлавсько-Кошалінської єпархії) і кількома інших вірних, теж автохтонів, але висказаними вже напівжартома. Я сам ніколи таких пропозицій не ставив. Теоретично російська мова допустима, як і всяка інша – та й на практиці використовується вона в душпастирстві УГКЦ в Росії та Казахстані. Очевидно, не йдеться тут про адаптацію російсько-синодального обряду чи церковнослов’янської мови з російською вимовою - але про наш візантійсько-український обряд, тільки з текстами живою російською. Чи і в Польщі можливе (потрібне?) поширення досвіду Росії й Казахстану?

На це запитання можна знайти багато підстав для негативної відповіді. По-перше, в Росії російська є державною та фактичною мовою міжетнічного спілкування, та й у Казахстані вона має цей другий статус. Нічого такого про Польщу не скажеш. По-друге, імігранти з України, навіть коли воліють спілкуватися російською, то все ж таки вивчали українську в школі, чули в ЗМІ тощо – отже принаймні розуміють її. По-третє, коли вони мігрують до Польщі, то з очевидних причин намагаються оволодіти польською – таким чином, можливо, для декого з них, кому не в смак українська, ближчими могли б бути греко-католицькі Богослужіння польською. По-четверте, чи не з таких виходячи міркувань, УГКЦ як досі, принаймні наскільки знаю, російської до душпастирства поза Росією і Казахстаном не вводила (можливо, є якісь винятки для етнічно російських у більшості громад – це тільки припущення). Загалом у діяспорі допускається місцева мова, на півдні США це також іспанська, але не мова якоїсь іншої, неукраїнської імігрантської спільноти. По-п’яте, такий крок був би приводом для ПАПЦ для нових звинувачень нас у прозелітизмі. По-шосте, стан стосунків між Росією й Україною з 2014 року, хоча не має безпосереднього відношення до душпастирства УГКЦ у Польщі, то все ж таки явно не сприяє допущенню в цьому ж душпастирстві російської мови.

Беручи вищенаписане до уваги, важко дивуватися бракові у висловлюваннях Кир Володимира ідеї про допущення російської в нашому душпастирстві.

 

ПІДСУМКИ

 

Висловлювання Кир Володимира, які стали джерельною базою цієї статті, містять у собі програму мовно-національної політики Церкви. Основні принципи цієї програми походять із католицького віровчення і залишаються незмінними. Еволюції же підлягає практичний бік справи, тобто питання, яким чином загальні правила мають бути віддзеркаленими у церковному житті. У цій прагматичній сфері увиразнюються характерні для пастирів Церкви прикмети – обережність у діях і відчуття душпастирського реалізму. Водночас із плином часу позиція Владики в деяких практичних питаннях зазнає змін. Чи побачимо це не лише на папері, але й у конкретних діях? Відповідь принесе майбутнє. Зараз, проте, можна вже сказати, що проблематика ставлення УГКЦ в Польщі до національно-мовних питань стала вже не тільки предметом публіцистики, але й елементом, який знайшов помітне місце у вченні одного з єпископів нашої Митрополії – Кир Володимира Ющака. Варто ознайомитися з джерельними текстами – заохотою до цього дозволю собі закінчити цю статтю.

 

                                                                                      диякон Петро Сивицький

 

Postscriptum: Ця стаття писалася осінню 2021 року і була первісно призначена для Календаря за 2022 рік. Проте її зміст – аналіз учення одного з наших Владик – не дезактуалізувався з плином часу. Кир Володимир, наскільки знаю, не оприлюднив зп цей час ніяких нових висловлювань на заторкнену вище тему. Від себе ж хотів би додати дві завваги.

По-перше, перехід 24 лютого 2022 р. російської агресії проти Україну у повномасштабний формат зробив ідею ширшого (тобто не лише в індивідуальних розмовах чи сповіді) використання російської мови в душпастирстві УГКЦ в РП, ідею й до цього теоретичну, мабуть нездійснимою на практиці.

По-друге, раптовий чисельний зріст і до того великої імміграції з України може зродити в нас помилкове враження й погляд, що, мовляв, зараз не треба займатися вірними польської мови, адже стільки в нас українців, що й тих повністю «обслужити» ми не в змозі, тож польськомовні нехай собі, за висловом одного з наших душпастирів (відомим з преси), w sposób naturalny wsiąkają w życie parafii rzymskokatolickich. Це короткозорий і небезпечний погляд. Не тільки тому, що – прийнявши його – ми ставимо жирний хрест на всякій навіть балачці про «місійність» УГКЦ в РП. І не лише ради того, що ті наші польськомовні вірні, які стали греко-католиками з власного вибору, є ревнішими за неодного греко-католика «з діда-прадіда». Небезпека такого підходу криється і в тому, що Церква внаслідок його застосування може стати «Церквою півтори покоління», тобто покоління самих мігрантів та їхніх дітей, але тільки до того віку, в якому людина засновує сім’ю. Ці нові сім’ї - не плекаймо ілюзій! – створюватимуть діти мігрантів у більшості випадків з партнерами-поляками. Якщо до цього часу не створимо в лоні УГКЦ в РП умов для того, щоби її повнокровними вірними могли бути і почуватися повністю «в себе» також особи польськомовні, нова імміграція просто зникне з наших церков у другому поколінні. Звичайно, великі втрати будуть і так, щоб ми не робили, адже тенденція до відходу від релігії, так помітна в молодому поколінні, нікуди не дінеться. Тим більше нам треба докласти зусиль, щоби бодай декого при Церкві зберегти, забезпечуючи тим самим тяглість її існування не лише як душпастирства мігрантів – а також дати змогу віднайти себе у католицтві візантійської традиції тим нашим співгромадянам, яких Господь покличе іти дорогою спасіння разом із нами, в нашій церковній спільноті.

д-н П.С.          

                             

 

 

piątek, 12 listopada 2021

Ukraiński Kościół Greckokatolicki w Polsce wobec zagadnień językowo-narodowościowych: wybór źródeł (2011-2021)

SŁAWA ISUSU CHRYSTU!

 

Swego czasu zapowiedziałem był na Facebooku opublikowanie antologii publicznych wypowiedzi hierarchii UKGK w RP na temat spraw narodowościowo-językowych w kontekście greckokatolickiego życia kościelnego w Polsce. Dziś spełniam tę obietnicę. Wszystkie pięć zamieszczonych poniżej tekstów źródłowych są autorstwa jednego z biskupów, arcypasterza eparchii wrocławsko-gdańskiej (1999-2020) i wrocławsko-koszalińskiej  (od 2020), JE Włodzimierza Juszczaka. Nie jest to z mej strony jakiś przejaw dyskryminacji innych hierarchów – po prostu tylko Władyka Włodzimierz, o ile wiem, ma w dorobku aż tyle wypowiedzi tej rangi i objętości. Nie znaczy to, by należałoby je z tej racji dezawuować, traktując jako prezentację prywatnych poglądów; primo – po części przypominają one i bronią zasad uniwersalnych, wyrastających z wiary i praktyki Kościoła Chrystusowego, secundo – pierwsza z enuncjacji jest wręcz formalnie wyrazem wspólnego stanowiska całego Episkopatu UKGK w RP (z roku 2011).

Dzisiaj, w piątek 12 listopada 2021, w Przemyślu toczyć się będą obrady zainaugurowanego wczoraj uroczyście pierwszego posiedzenia Synodu Metropolitalnego, zrzeszającego biskupów Metropolii Przemysko-Warszawskiej. Publikując tę antologię właśnie dziś, pragnę uczcić owo wydarzenie, do którego, jako publicysta i uczestnik życia cerkiewnego, na miarę możliwości starałem się przyczynić. Jednocześnie osobom zainteresowanym poruszaną poniżej tematyką pragnę dać zebrany w jedno i łatwo dostępny (także w aspekcie językowym) wybór źródeł.

Skoro zaś już mowa o aspekcie językowym – teksty nr 1, 3, 4 i 5 są moimi tłumaczeniami z języka ukraińskiego. Wszystkie prawa zastrzeżone – all rights reserved – omnia iura vindicata.

 

 

ŹRÓDŁO NR 1. Obszerne fragmenty artykułu ”Zakołot” u Cerkwi? („Bunt” w Kościele?), opublikowanego w miesięczniku „Błahowist” nr 5/2011, napisanego w porozumieniu z JE Ks. Metropolitą Janem Martyniakiem, a będącego odpowiedzią na szereg wypowiedzi opublikowanych w tygodniku ukraińskim „Nasze Słowo” w pierwszych miesiącach 2011 r.

 

„(…) I. Autorzy piszący w „Naszym Słowie” podkreślają, że Kościół greckokatolicki w Polsce, szczególnie po 1947 r., był tym Kościołem, który w najcięższych czasach wspierał świadomość ukraińską naszego narodu, jego język i tradycje. Dzięki niestrudzonej pracy przedwojennych i powojennych pokoleń kapłanów greckokatolickich udało się przynajmniej po części przeciwstawić procesom polonizacyjnym, które, zdaniem wykonawców akcji „Wisła”, miały w ciągu dwudziestu lat pochłonąć w całości Ukraińców, rozproszonych w różnych zakątkach Polski północnej i zachodniej.

Do tego miejsca w pełni zgadzam się z redaktorami i piszącymi do „Naszego Słowa”. Nasz Kościół greckokatolicki zawsze był z narodem. Narodowi temu przepowiadał Słowo Boże w języku ojczystym i wspierał jego świadomość narodową bez względu na zagrożenia, które w różnych czasach pojawiały się z różnych kierunków. Kto chociaż trochę zna historię UKGK, ten dobrze zdaje sobie sprawę, jak wielkie zasługi miał i nadal ma Kościół greckokatolicki w zachowaniu ukraińskości.

Jednakże, czytając materiały zamieszczone na stronicach „Naszego Słowa”, nie sposób pozbyć się wrażenia, że Kościół jest w nich ujmowany głównie w kategoriach instytucji, której zadaniem jest zachowanie języka ojczystego i ukraińskości w szerokim tego słowa znaczeniu. Mówi się o Kościele ukraińskim – zapominając, że Kościół jest przede wszystkim Chrystusowy. Nasze, ukraińskie, podejście do Kościoła często bywa wyłącznie instrumentalnym: Kościół potrzebny jest dlatego, że pomaga zachować ukraińskość. Taki obraz Kościoła daleki jest od prawdy. Głównym zadaniem Kościoła jest głoszenie Słowa Bożego narodowi i jego uświęcanie. Jeśli by Kościół tego nie robił, utraciłby sens swego istnienia i to nawet gdyby czynił wysiłki dla zachowania ukraińskości.

Rzecz jasna, Kościół działa w konkretnych realiach geograficznych i społecznych. W szczególności nasz Kościół głosił i głosi Słowo Boże narodowi, który swą historią, językiem i tradycjami sięga czasów Rusi Kijowskiej. Narodowi temu przepowiadał Ewangelię na ziemiach ojczystych, a także wszędzie tam, gdzie naród ten rozrzucił po świecie los. Tak jest do dzisiaj. Głosząc Dobrą Nowinę, Kościół używa języka tegoż narodu, pielęgnuje jego zwyczaje i tradycje. Na każdej płaszczyźnie wspiera tożsamość tegoż narodu, nauczając szacunku do wszystkiego, co jest mu bliskie, drogie i rodzime. Jednak warto raz jeszcze przypomnieć, że głównym zadaniem Kościoła jest przepowiadanie Słowa Bożego i prowadzenie ludu Bożego ku zbawieniu. Pielęgnowanie ukraińskości z całym jej bogactwem – to działalność Kościoła, która prowadzona jest na innej, równoległej płaszczyźnie. Jest ona potrzebna. Nasz Kościół nigdy z niej nie rezygnował i nie rezygnuje dziś. Ale nieporozumieniem jest sprowadzanie działalności Kościoła wyłącznie do tego aspektu.

Kościół pracuje z różnymi pokoleniami naszych wiernych. Szczególną uwagę zwraca na najmłodszych, których naucza katechizmu i przygotowuje do Sakramentów Świętych. Niestety, młode pokolenie coraz częściej nie wynosi z domu znajomości języka ojczystego. Staramy się czynić wszystko, co możliwe, by głoszenie katechizmu dla tych dzieci, które prowadzimy w języku ojczystym, było zrozumiałe. Ale żądanie, by Kościół wziął na siebie obowiązek nauczania dzieci i młodzieży języka ojczystego, jest kolejnym nieporozumieniem. Chociaż w praktyce nasz Kościół niekiedy misję tę prowadzi, jednakże nauka języka ojczystego jest zadaniem organizacji świeckich we współpracy z rodzicami dzieci. Jednak nawet organizacje świeckie przy współpracy nauczycieli  i działaczy nie będą w stanie niczego zdziałać, jeśli młode pokolenie nie wyniesie z domu rodzinnego znajomości ojczystego języka, świadomości swego pochodzenia i miłości do wszystkiego, co ojczyste.    

 

II. Druga moja uwaga dotyczy języka naszego Kościoła. Do lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia codziennym językiem liturgicznym naszego Kościoła był język starosłowiański (!). Ukraiński używany był jedynie w czytaniach i kazaniach.  W końcu lat osiemdziesiątych nasz Kościół przeszedł w całości na język ukraiński. Język starosłowiański pozostaje jednak nadal oficjalnym językiem liturgicznym naszego Kościoła. Języka ukraińskiego, jako żywego, używamy w naszej Liturgii za zgodą Synodu Biskupów UKGK, korzystając z przekładów [tekstów] liturgicznych zatwierdzonych przez Władzę Kościelną.

Należy jednak wiedzieć, że nie wszędzie w Ukraińskim Kościele Greckokatolickim używany jest wyłącznie język ukraiński. Już od dawna języka angielskiego w Liturgii i przepowiadaniu używa nasz Kościół w USA, Kanadzie, a od 2 lat również w Australii. Portugalskiego używa nasz Kościół w Brazylii, a hiszpańskiego w Argentynie. Język rosyjski jest używany przez nasz Kościół w Rosji i Kazachstanie. Zakres wykorzystania innych języków w życiu liturgicznym naszego Kościoła jest zróżnicowany. Niekiedy dotyczy to tylko kazania, głoszonego w całości lub w części w języku miejscowym, w innych przypadkach – to pojedyncze części Służby Bożej, a niekiedy zarówno Liturgia, jak też i kazanie są w języku miejscowym, nie ukraińskim. Często zdarza się również i tak, że oprócz Liturgii w języku ukraińskim celebrowana jest także druga Boska Liturgia, w całości w języku danego kraju.

Przyczyną takiego stanu rzeczy są przede wszystkim procesy asymilacyjne. Emigracja ukraińska do Ameryki Północnej i Południowej ma już ponad sto lat. Potomkowie pierwszych emigrantów w ogromnym stopniu zatracili znajomość języka ojczystego, lecz nie utracili swego poczucia jedności z Kościołem ukraińskim i z Ukrainą. Świadomość swego pochodzenia pomaga im zachować Kościół; paradoksalnie, nawet wtedy, gdy zwraca się do nich w życiu liturgicznym w języku kraju osiedlenia.

Możemy ową praktykę oceniać różnie, lecz wymusiło ją życie. Nasz Kościół w diasporze stawał i staje wobec wyboru: czy odprawiać i przepowiadać wyłącznie po ukraińsku, stale tracąc z powodu asymilacji kolejne pokolenia wiernych – czy też wyjść na spotkanie wiernym z językiem miejscowym, dając im możliwość zachowania swej świadomości kościelnej i narodowej, chociażby i bez znajomości języka ojczystego?

W Polsce mamy szczególne uprzedzenie emocjonalne wobec używania języka polskiego w życiu liturgicznym. Nasze emocje wypływają z wzajemnej ciężkiej historii polsko-ukraińskiej (!). Każdego, kto utracił znajomość języka ojczystego, gotowi jesteśmy nazywać perekinczykiem. Paradoksalnie, prędzej jesteśmy gotowi pogodzić się z tym, by nasze dzieci i wnuki poszły do kościoła łacińskiego i tam modliły się po polsku, niż z tym, byśmy mieli dopuścić do używania w naszym Kościele języka polskiego.

(…)

 

III. Trzecim punktem, który chciałbym poruszyć w tym materiale, jest kwestia przynależności narodowej naszych wiernych.

Przeważnie ujmujemy to tak, że do naszego Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego przynależą jedynie Ukraińcy z różnych regionów Ukrainy i z diaspory. W praktyce jednak sytuacja nie wygląda aż tak jednoznacznie. Rozpatrując chociażby jedynie naszą rzeczywistość w Polsce, nie sposób nie zauważyć, że wśród naszych wiernych przeważającą większość stanowią Ukraińcy. Ale jednocześnie mamy również sporą grupę wiernych, korzenie których wywodzą się z Łemkowszczyzny i spośród których część nie uważa się za należących do narodu ukraińskiego. To ich prawo, które my, niezależnie od naszych poglądów, mamy obowiązek uszanować.

Często marginalizujemy również ilość wiernych naszego Kościoła, którzy są Polakami. Dla obiektywnego obserwatora rzeczywistość znowu może się okazać bogatszą, niż nasze o niej wyobrażenia. Warto wspomnieć, że tylko w ubiegłym 2010 roku w samej tylko eparchii wrocławsko-gdańskiej zawarto 30 mieszanych, rzymskokatolicko-greckokatolickich (innymi słowy: polsko-ukraińskich) małżeństw. To 2/3 wszystkich zawartych w tejże eparchii małżeństw. W przeliczeniu na osoby, to już 60 osób, do których dojdą jeszcze i dzieci. Razem to [będzie] już ok. 150 osób. I są to dane zaledwie z jednego roku. Na tle ogólnej liczby naszych wiernych – to już znaczna ilość. A zjawisko małżeństw mieszanych nie jest u nas nowym. Podobnie wygląda sytuacja także i w archieparchii [przemysko-warszawskiej]. Przekonany jestem, że ogromna większość tych rodzin w życiu codziennym komunikuje się po polsku. Zatem kim oni są: „naszymi” czy „nie-naszymi”? Mamy im zwiastować Dobrą Nowinę o zbawieniu czy nie? W jakim języku mamy to czynić?

Jeśli wspomniane pary postanowiły brać ślub w naszym Kościele, to należy przyjąć, że mają dobrą wolę i otwartość do szacunku wzajemnego, również i w dziedzinie przynależności narodowej i kościelnej. Nie można zmarnować okazji do włączenia owych mieszanych rodzin w życie naszego Kościoła i narodu.

Warto byłoby również postawić pytanie o przynależność narodową licznych spolonizowanych potomków wysiedleńców z akcji „Wisła”. Uważają się już oni przeważnie za Polaków. Zdarza się jednak, że niektórzy z nich szukają drogi do Kościoła swych dziadków i rodziców. Jak wówczas winniśmy się do nich ustosunkować? Czy mamy im postawić warunek jak najszybszego powrotu do ukraińskości z językiem i całym jej bogactwem?

Rozmawiałem z osobami, które wywodzą się z polsko-ukraińskich rodzin mieszanych. Pytałem ich, jak się w naszym Kościele czują i czego odeń oczekują. Okazało się, że większość z nich nie żąda działań rewolucyjnych. Przeważnie akceptują oni naszą tradycję liturgiczną i język. Nie słyszałem o tym, by żądali oni dla siebie celebracji i kazań w języku polskim. Najczęściej korzystają z dwujęzycznych liturgikonów, by lepiej rozumieć teksty liturgiczne. Nie mogą być oni jednak traktowani w naszym Kościele jak powietrze, czy w najlepszym wypadku jako obcy. Oni istnieją, jest ich coraz więcej, często przyjęli oni oficjalnie nasz obrządek i stali się pełnoprawnymi członkami naszego Kościoła. Należy pamiętać również, że dokonana przez nich zmiana przynależności kościelnej nie ma żadnego wpływu na ich narodowość, tzn. nie pociąga za sobą zmiany przynależności narodowej.

Kwestia przynależności narodowej wiernych naszego Kościoła jest zróżnicowana również w innych krajach Zachodu i Wschodu. Prawdą jest, że większość naszych wiernych to Ukraińcy. Mamy jednak również przedstawicieli wielu innych narodowości. Osobiście spotykałem już grekokatolików Argentyńczyków, Brazylijczyków, Amerykanów, Kanadyjczyków, Niemców, a także ludzi o czarnej i żółtej barwie skóry. Gdy dwa miesiące temu byłem w Kijowie na uroczystościach intronizacji Głowy naszego Kościoła, spotkałem zakonnicę greckokatolicką, która była… Kirgizką. Kościół nasz w istocie jest ogólnoświatowy, ponieważ działa na prawie wszystkich kontynentach. Jednocześnie jest ukraińskim, ponieważ większość jego wiernych jest pochodzenia ukraińskiego. Nie możemy jednak zapominać, że ukraińskim jest [przede wszystkim] dlatego, że bierze swój początek z Chrztu Włodzimierzowego w rzece Dniepr w Kijowie, oraz że jest otwartym dla członków innych narodów. (…)”

 

Oryginał ukraiński:

https://www.cerkiew.net.pl/wp-content/uploads/2019/09/artykul_010.pdf

 

 

ŹRÓDŁO NR 2. Wywiad z Ks. Biskupem Włodzimierzem Juszczakiem, zamieszczony w nr 2/2010 półrocznika „Grekokatolicy.pl” (s. 3-7, cytowany fragment: s. 6-7)

 

 

O Kościele greckokatolickim w Polsce. Z ks. Biskupem Włodzimierzem Juszczakiem, Zwierzchnikiem Greckokatolickiej Eparchii Wrocławsko-Gdańskiej – rozmawia Ireneusz Kondrów

 

„(…)

IK: Jaką politykę duszpasterską powinni prowadzić grekokatolicy w Polsce, aby nie tylko przetrwać przez następnych 30 lat, ale przede wszystkim, aby być prężnym wyznaniem? Czy nie powinniśmy pomyśleć o duszpasterstwie w społeczeństwie polskim? Nasze niewielkie wspólnoty parafialne stanowią pewną alternatywę dla wielotysięcznych (anonimowych) wspólnot rzymskokatolickich.

Bp WJ: Po sąsiedzku we Wrocławiu mamy cerkiew prawosławną, w której od wielu lat odprawia się nabożeństwa w języku polskim. Jesteśmy w dobrych relacjach z proboszczem tej parafii i widzimy, że nie ma tam tłumów, ani gdy chodzi o prawosławnych, ani też gdy chodzi o katolików. Myślę, że u nas nie chodzi o to, by prowadzić jakąś akcję misyjną wśród rzymokatolików. Zawsze byli tacy łacinnicy, którzy przychodzili do naszych cerkwi ze względu na piękno liturgii i będą nadal przychodzić. Na pewno nigdy nie będą to jednak wielkie rzesze ludzi. Natomiast bezsprzecznie z czasem będziemy mieć problem: jak przemawiać do naszych ludzi, w jakim języku do nich mówić? Pośród naszych wiernych wiele osób młodych i w wieku średnim nie używa na co dzień języka ukraińskiego, co powoduje, że przestaje być on dla nich zrozumiały. Dlatego z czasem, może okazać się, że liturgia w języku ukraińskim będzie dla nich niezrozumiała. Stanie kiedyś przed nami pytanie, w jaki sposób dotrzeć do tych ludzi? Czy nie wyjść do nich z językiem polskim, aby mogli w tej wspólnocie z której wyszli, gdzie są ich korzenie, normalnie funkcjonować, czyli być świadomymi uczestnikami nabożeństw i życia Kościoła? Myślę, że będziemy musieli odpowiedzieć sobie na pytania: jak przemawiać do tych ludzi, jak ich ewangelizować? Uważam, że ten problem stanie przed nami szybciej i bardziej wyraziście jak prowadzenie misji pośród rzymskich katolików, tym bardziej, że rzymokatolicy mają duże wielotysięczne parafie, ale mają też i małe wspólnoty, gdzie mogą odnaleźć bliższy kontakt z duszpasterzem i Kościołem łacińskim.

IK: Miałem na myśli nie tyle misje w Kościele rzymskokatolickim, co zagospodarowanie pokolenia Polaków, które nie jest zawiązane z Kościołem rzymskokatolickim. Przecież są już rodziny polskie, które nie chrzczą swych dzieci, twierdząc, że ich dzieci same zdecydują o swej wierze i religijności. Uważam, że obecna sekularyzacja społeczności polskiej jest dla kościołów mniejszościowych: greckokatolickiego, ewangelickiego, prawosławnego itp. wielką szansą. Nie miałem na myśli prozelityzmu, ale misje pośród osób obojętnych wyznaniowo. Mam również pytanie dotyczące, jak ks. Biskup wspomniał, grekokatolików, którzy zatracają swą tożsamość ukraińską, jak i również rodzin mieszanych. Czy dla wspominanych osób nie powinniśmy w dużych miastach (wspólnotach) już dzisiaj organizować liturgii z elementami w języku polskim np. homilia, ewangelia, litanie? Nie mam na myśli głównych liturgii, ale może wieczorne liturgie, gdzie przychodzi niewiele osób.

Bp WJ: Uważam, że na dzień dzisiejszy z przyczyn emocjonalnych, byłoby to trudne do wprowadzenia. Jak będzie w przyszłości, nie wiem. Gdy chodzi o małżeństwa mieszane, to jest to dla nas rzeczywiście wielkie wyzwanie. W przyszłym roku będziemy próbowali zorganizować rekolekcje dla rodzin mieszanych. Na ostatnim zebraniu księży zostali oddelegowani duchowni do zorganizowania owego przedsięwzięcia. Rekolekcje będą prowadzone w języku polskim, aby pokazać otwartość naszego Kościoła i troskę o wszystkich naszych wiernych. Jest to bardzo ważna kwestia w życiu Kościoła, gdyż około 50% zawieranych małżeństw jest mieszanych narodowo i wyznaniowo.

IK: Gdy jesteśmy przy temacie małżeństw mieszanych i Polaków, którzy stanowią część naszego Kościoła, chcę zapytać, co ks. Biskup sądzi o napisaniu listu pasterskiego np. raz w roku w języku polskim do naszych grekokatolików Polaków? Odwołuję się tu do przykładu metropolity Szeptyckiego, który napisał list do Polaków grekokatolików, a także do faktu, że część jego listów pasterskich była tłumaczona na język polski.

Bp WJ: List Szeptyckiego do Polaków grekokatolików był skierowany do wspólnot, które były zdominowane przez polskojęzycznych grekokatolików. Obecnie w obu naszych eparchiach nie mamy takich wspólnot, które byłyby zdominowane przez wiernych pochodzenia polskiego. To, co dzisiaj robimy, to tłumaczymy nasze listy pasterskie na język polski i zamieszczamy na naszych stronach internetowych. Oczywiście nie są to listy wyłącznie do Polaków.

IK: Myślę jednak, że jeden list do Polaków w roku byłby swego rodzaju edukacją grekokatolików Ukraińców, żeby mieli większą świadomość, że w ich wspólnotach są Polacy, którzy porzucili swą rodzinną tradycję na rzecz naszej. Byłby to też przejaw troski biskupów greckokatolickich o niewielką pod względem ilościowym wspólnotę Polaków, która w niedalekiej przyszłości może być znacząca ze względu na liczbę zawieranych małżeństw ukraińsko-polskich.

Bp WJ: Uważam, że nie jest to zły pomysł. Rzeczywiście trzeba się zastanowić, czy nie warto byłoby go wprowadzić w życie. (…)”

 

Oryginał:

https://grekokatolicy.pl/aktualnosci/o-kosciele-greckokatolickim-w-polsce/

 

 

ŹRÓDŁO NR 3. Referat Ks. Biskupa Włodzimierza Juszczaka na I sesji Zgromadzenia Eparchii Wrocławsko-Koszalińskiej (12 grudnia 2020) – Kim jesteśmy? (Chto my je?).

 

„(…) W ówczesnych czasach nasz Kościół w Polsce stanowił swego rodzaju jednolity monolit (!). Tworzyli go przede wszystkim i niemal w całości wysiedleńcy i potomkowie wysiedleńców z akcji „Wisła”. Wszyscy czuli się jednym, wyrzuconym ze swych ziem narodem i jednym Kościołem, będącym jednak świadomym swego pochodzenia z Chrztu Włodzimierzowego.

 

Dopiero czasy późniejsze, bliższe do naszej dzisiejszej pamięci, zaczęły wprowadzać różne nowe elementy, które tworzą dzisiejszą mozaikę naszego Kościoła. On sam nadal pozostaje Kościołem, który wyrósł na Chrzcie Włodzimierzowym i, przyjąwszy Unię Brzeską, pozostaje w pełnej komunii z Następcą św. Piotra, Apostołem (!) Rzymu. Jednakże nasz Kościół w Polsce, z powodu nowych okoliczności, stał się nieco innym, niż był przed wysiedleniem w 1947 r. Czasy obecne stawiają przed nim nowe wyzwania, z którymi przyjdzie nam się - zapewne w najbliższych czasach - zmierzyć. Wymienię przynajmniej niektóre z nich:

1) Nowa, w ostatnich latach, emigracja naszych wiernych z Ukrainy. Nowo przybyłych do Polski obywateli ukraińskich mamy dziś kilka razy więcej, niż potomków wysiedleńców z akcji „Wisła”. Emigranci z Ukrainy, głównie w większych miastach, stanowią dziś znaczną część wiernych naszych parafii. Czas pandemii pokazał, że

2) Znaczna część naszych miejscowych rodzin, głównie z pokolenia średniego i młodszego, których korzenie wywodzą się z akcji „Wisła”, lecz także i część nowo przybyłych do Polski rodzin z Ukrainy posługuje się na co dzień językiem polskim. Język ojczysty albo znają, albo tylko rozumieją, ale w życiu codziennym nie posługują się nim. Do cerkwi przychodzą, jako do wspólnoty, do której tradycyjnie należą oni sami i ich bliscy.

Pojawia się pytanie o przynależność w przyszłości tego pokolenia do naszego Kościoła, który używa innego języka, niż codzienny język jego członków. Kościół nasz zawsze mówiła i mówi do swych wiernych w ich języku ojczystym. Co jednak czynić, gdy dotychczasowy język ojczysty naszych wiernych przestaje takim być? Nie chcemy, jako Kościół, i nie mamy zamiaru zmieniać naszego języka w cerkwi i Liturgii. Chcę jasno oświadczyć, że takiego zamiaru nie mamy. Praktycznym jednak zagadnieniem na przyszłość pozostaje: jak zwracać się do członków naszego Kościoła, gdy zatracą oni znajomość swego języka ojczystego? Można oczywiście powiedzieć: „a niech sobie idą”. Są to jednak przecież synowie i córki naszego narodu i naszego Kościoła. To dzieci Chrztu Włodzimierzowego, które są częścią naszego narodu i naszego Kościoła, za które jesteśmy odpowiedzialni i którym Kościół nasz jest zobowiązany głosić Dobrą Nowinę o zbawieniu, w zgodzie z tradycją bizantyjską.

3) Ponad połowa nowych par małżeńskich, które przychodzą z prośbą o pobłogosławienie ich nowych rodzin, to tzw. małżeństwa mieszane: polsko-ukraińskie, czy też greckokatolicko-łacińskie. Chcą oni wziąć ślub w naszym Kościele, a także chcą żyć w tradycji liturgicznej naszego Kościoła. Otwartą pozostaje kwestia, czy jesteśmy gotowi przyjąć ich i uznawać ich odmienność, czy mamy dla nich propozycję praktycznego włączenia w życie naszego Kościoła?

Myśli wyrażone powyżej chcę zostawić do przemyślenia dla Delegatów naszego Zgromadzenia Eparchialnego, a także dla wszystkich wiernych naszego Kościoła. Są one i będą bardzo aktualne dla naszego Kościoła w najbliższej perspektywie. Przypomnę je krótko raz jeszcze:

1) Jak nie zagubić naszych wiernych, którzy przybyli do Polski z Ukrainy?

2) Jak mówić do naszego narodu, gdy naród ten zatraci swój język ojczysty?

3) Jak włączyć do życia naszego Kościoła małżeństwa mieszane, które chcą żyć tradycją naszego Kościoła?”

 

Oryginał ukraiński:

Chto my je?, „Kałendar Błahowista 2021”, s. 76-78 (publikacji w internecie brak).

 

 

ŹRÓDŁO NR 4. Rezolucje I sesji Zgromadzenia Eparchii Wrocławsko-Koszalińskiej, zatwierdzone i ogłoszone przez Ks. Biskupa Włodzimierza Juszczaka 1 marca 2021 r. (wybór)

 

       „I. KIM JESTEŚMY?

 

1. UKGK jest unikalnym Kościołem, za wierność któremu oddawali swe życie liczni męczennicy. Kiedy chcemy nadal być unikalnym Kościołem tradycji kijowskiej, rzeczą niezbędna jest praca nad świadomością naszych wiernych i kształtowanie pełnowartościowych, świadomych członków Kościoła powszechnego. Świadomość kościelna wiernych winna być oparta na znajomości historii Kościoła kijowskiego, jego niepowtarzalnej drogi [dziejowej] oraz źródeł chrześcijaństwa kijowskiego, a nie tylko na zewnętrznych aspektach obrządku wschodniego.

2. W procesie budowy różnych struktur naszego Kościoła, rozproszonych po całym świecie, ukazujących globalizm Kościoła, nie można zatracić całego  wielowiekowego dorobku, który wbrew różnym złożonym wydarzeniom dopomógł nam zachować wiarę, świadomość kościelną itd. Dlatego też jakiekolwiek zmiany w różnych obszarach życia kościelnego przeprowadzać należy z należytym uprzednim przemyśleniem, próbując przewidzieć skutki.

3. Należy prowadzić prace badawcze i zgłębiać chrześcijaństwo kijowskie Chrztu św. Włodzimierza, Kościół kijowski i cywilizację kijowską w ogóle.

4. Należy objaśniać ludowi Bożemu, że główną misją Kościoła jest głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu i życiu wiecznym w Chrystusie.

5. Należy pomagać wiernym naszego Kościoła odkrywać na nowo piękno i znaczenie swego obrządku.

6. Niezbędne jest wyjaśnianie wiernym, co oznacza być chrześcijaninem wschodnim w jedności wiary z Następcą św. Piotra i pomaganie im w świadomym praktykowaniu swej wiary zgodnie z własną tradycją kościelną.

7. Biorąc pod uwagę dzisiejsze procesy emigracyjne, postawić należy silny akcent na pracę duszpasterską z emigrantami z Ukrainy oraz z małżeństwami „mieszanymi” – rekolekcje, spotkania.

8. Małżeństwa mieszane i małżeństwa nowo przybyłych, głównie z Ukrainy, wiernych naszego, traktować należy jak swoich i włączać w aktywne życie wspólnot parafialnych.

9. Warto podkreślać potrzebę pielęgnowania praktycznej znajomości i używania języka ojczystego w rodzinach, bo od tego zależeć będzie, czy w przyszłości będzie on również żywym i zrozumiałym językiem naszych wiernych i naszego Kościoła.

10. Dopóki język ojczysty będzie językiem naszych rodzin, dotąd też język ukraiński powinien być językiem używanym w celebracjach liturgicznych w naszych cerkwiach. Gdy będą tego wymagać okoliczności duszpasterskie, można dopuścić również używanie języka polskiego.

11. W posłudze duszpasterskiej trzeba brać pod uwagę fakt, że w naszych parafiach jest coraz więcej wiernych, którzy nie mają praktycznej znajomości języka ojczystego oraz wiernych pochodzących z rodzin mieszanych lub czysto polskich, których językiem ojczystym i językiem używanym na co dzień jest język polski.

12. Należy zlecić Metropolitalnej Komisji Katechetycznej rozpoczęcie pracy nad przygotowaniem własnych podręczników do nauczania katechizmu dzieci i młodzieży.

13. W dziedzinie zachowania języka ojczystego i tradycji rodzicielskich należy współpracować z miejscowymi organizacjami społecznymi, z zachowaniem własnej autonomii i specyfiki, pamiętając przy tym również, że pierwszorzędnym zadaniem Kościoła jest głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu. (…)”   

 

Oryginał ukraiński:

https://www.cerkiew.net.pl/wp-content/uploads/2021/03/2021.03.01-Soborowi-postulaty-Eparchia-Wroc%C5%82awsko-Koszali%C5%84ska-pdf.pdf

 

 

ŹRÓDŁO NR 5. Homilia Ks. Biskupa Włodzimierza Juszczaka wygłoszona w katedrze wrocławskiej w Niedzielę o Samarytance – 30 maja 2021 r.

 

„(…) Odnosząc się do dzisiejszego przekazu Ewangelii, możemy powiedzieć, że również nasza wspólnota eparchialna jest także różnorodną. Dzisiaj tworzą ją ludzie różni. Początek jej dali wysiedleńcy z akcji „Wisła”, wypędzeni w 1947 r. z ziem ojczystych, czyli z ziem południowo-wschodnich Polski współczesnej. Część południową naszej obecnej eparchii tworzyli przede wszystkim wysiedleńcy z Łemkowszczyzny. Północne dekanaty naszej eparchii to wysiedleni z Przemyskiego, Nadsania, Jarosławszczyzny, Lubaczowszczyzny, Hrubieszowszczyzny. Wszyscy, których nie wywieziono w latach 1944-46 na Ukrainę Radziecką, znaleźli się na zachodzie i północy Polski powojennej, przywiezieni tutaj w towarowych, bydlęcych wagonach.    

 

Niedawno, bo od początku tego stulecia, a w większej liczbie dopiero po 2013 r., czyli po Rewolucji Godności, zaczęli przyjeżdżać do Polski do pracy, nauki lub po prostu w poszukiwaniach lepszego życia liczni obywatele Ukrainy. Obecnie ich liczba, głównie w największych miastach, przewyższa liczbę naszej ludności miejscowej. Przykładem takiej sytuacji jest m.in. Wrocław. Dzisiaj, na tej Boskiej Liturgii jest bez wątpienia więcej nowo przybyłych obywateli ukraińskich, niż miejscowych [Ukraińców], przesiedleńców z akcji „Wisła” i ich potomków. Nowo przybyli są również zróżnicowani. Jedni przyjechali z Ukrainy zachodniej, inni przybyli ze wschodniej. Jedni mówią po ukraińsku, inni po rosyjsku. Jedni chodzą do Kościoła greckokatolickiego, inni do prawosławnego. Jeszcze inni nie chodzą do żadnego.

 

W ostatnich latach zauważamy, że Kościół nasz jest jeszcze bardziej zróżnicowany. Małżeństwa mieszane, czyli polsko-ukraińskie, greckokatolicko-rzymskokatolickie, które w ostatnich latach stanowią przeważającą większość [zawieranych związków małżeńskich], skutkują tym, że w naszych cerkwiach mamy również niemałą liczbę wiernych narodowości polskiej. Niektórzy [z nich] przychodzą modlić się z nami z sympatii, albo dlatego, że podoba się im wschodnia tradycja naszego Kościoła z całym jej bogactwem duchowym. Inni oficjalnie przyjmują obrządek greckokatolicki. Mamy również dziś młode pokolenie potomków [przesiedleńców z ] akcji „Wisła”, które w ogromnym stopniu posługuje się, również w życiu osobistym, wyłącznie językiem polskim. 

Tak w praktyce wygląda nasza codzienność. Jednym to na pewno się nie podoba, innym może nieco mniej. Jednak dzisiaj nasza eparchia, której 25-lecie istnienia [właśnie] mija, jednoczy nas wszystkich w jedną wspólnotę kościelną. Nie ma wielkiego znaczenia, czy ktoś jest w tej wspólnocie od samego początku, czyli od 1996 r., czy jeszcze dawniej, bo od 1947 r., czy też przyłączył się do niej w ostatnich latach. Nie ma znaczenia, czy korzenie czyjeś sięgają akcji „Wisła”, czy też przybył on z Ukrainy wschodniej. Wszystkich nas jednoczy Chrystus, który przychodzi powiedzieć nam, że dla wszystkich nas jest On Zbawicielem, Który przyszedł, by zbawić każdego/każdą z nas. Stoi On ponad naszymi ludzkimi podziałami i chce, byśmy także i my uczyli się od Niego takiej postawy. (...)

 

Oryginał ukraiński:

https://www.cerkiew.net.pl/zycie-eparchii/%D0%BF%D1%80%D0%BE%D0%BF%D0%BE%D0%B2%D1%96%D0%B4%D1%8C-%D0%B2%D0%BB%D0%B0%D0%B4%D0%B8%D0%BA%D0%B8-%D0%B2%D0%BE%D0%BB%D0%BE%D0%B4%D0%B8%D0%BC%D0%B8%D1%80%D0%B0-%D1%8E%D1%89%D0%B0%D0%BA%D0%B0-%D0%BD-20/