Straszna, przygnębiająca nowina ze Lwowa... Nie żyje Profesor I. Skoczylas, najwybitniejszy w Ukrainie historyk Kościoła unickiego (On nb. zawsze używał i propagował inny termin - Kościół unijny) okresu przedrozbiorowego (XVI-XVIII w.).
Nie byliśmy osobiście zbyt sobie bliscy, acz oczywiście znaliśmy się. Współredagowałem (z Prof. A. Gilem) Jego "Sobory eparchii chełmskiej XVII wieku. Program religijny Slavia Unita w Rzeczypospolitej" (Lublin 2008), co więcej - choroba i śmierć Profesora zastała mnie nad tłumaczeniem dla wydawcy polskiego 2 rozdziałów Jego książki - której już nie zdążył dokończyć.
Są różne przypadki śmierci człowieka. Niekiedy jest ona wypełnieniem dobrze przeżytego, długiego życia. Czasem wyzwoleniem z długoletnich cierpień i prywacji przynoszonych przez chorobę, starość, niedołęstwo. Nie jest dewocyjną przesadą modlitwa o dobrą śmierć dla siebie - wszak czynimy to w każdej Boskiej Liturgii, gdy na wezwanie "O chrześcijańskie zakończenie życia naszego, bezbolesne, bez zawstydzenia, spokojne, i o dobre usprawiedliwienie przed budzącym bojaźń Trybunałem Chrystusa, prośmy" (tłum. ks. H. Paprockiego) odpowiada lud "Racz dać, o Panie!". Niekiedy po prostu kończy się czas przeznaczony na czyjeś życie, dobrze czy źle przeżyte, ale wystarczająco długie, by (w przypadku gdy chodzi o bardzo wiekowych luminarzy, którzy dawno już wycofali się z aktywnego życia) telewizyjne zapewnienia o "wielkiej stracie, jaką poniosła polska sztuka/kultura/nauka" etc. przyjmować cum grano salis.
ALE TO NIE JEST TAKI PRZYPADEK. Profesor poległ w walce z komplikacjami po chorobie COVID-19 rzeczywiście W PEŁNI SIŁ TWÓRCZYCH. I jest to autentyczna wielka strata dla Nauki, nie tylko ukraińskiej. W tym wypadku, niestety, nie są to rytualne "gotowce", wygłaszane nad profesorską trumną, bez względu na stan faktyczny. TO JEST NAPRAWDĘ WIELKA TRAGEDIA.
I, niestety, nie tylko w wymiarze naukowym. Bo zmarł nie tylko Uczony, zmarł Człowiek. Porządny chrześcijanin, przykładny mąż i ojciec, dobry człowiek, którego ludzkie podejście bardzo chwalili sobie studenci Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego, gdzie był dziekanem.
W tej strasznej chwili jedyną pociechą stają się słowa, które abp
Melecjusz Smotrycki napisał przy końcu swego dziełka "Consideratiae albo Uważania sześciu różnic między Cerkwią Wschodnią y Zachodnią...":
MEGO ŻYWOTA JEDYNA NADZIEJA PAN IEZUS CHRYSTUS.
Boże duchów i ciała wszelkiego, który śmierć zdeptałeś, szatana obezwładniłeś i darowałeś życie Twemu światu, sam Panie, daj odpoczynek duszy zmarłego sługi Twego Igora w miejscu światłości, w miejscu szczęśliwości, w miejscu pokoju, skąd ucieka boleść, smutek i westchnienie. Przebacz mu, jako Dobry i Przyjaciel człowieka Bóg, wszelki grzech popełniony przez niego słowem, uczynkiem i myślą, gdyż nie ma człowieka, który by żył i nie zgrzeszył. Ty bowiem jedyny jesteś bez grzechu, sprawiedliwość Twoja jest sprawiedliwością na wieki i słowo Twoje jest prawdą. Albowiem Ty jesteś zmartwychwstaniem i życiem, i pokojem zmarłego sługi Twego Igora, Chryste Boże nasz, i Tobie chwałę oddajemy z Ojcem Twoim nie mającym początku, i z Najświętszym i Dobrym, i Życiodajnym Twoim Duchem, teraz i zawsze, i na wieki wieków. *
--------------------
* Modlitwa za zmarłych z Boskiej Liturgii, według przekładu ks. H. Paprockiego.