CHRYSTOS WOSKRESE!
W Poniedziałek Wielkanocny 21.IV.2025 zmarł Papież Rzymski Franciszek (NIE "wrócił do Domu Ojca", bo nie był Przedwiecznym Słowem Bożym). Pomyślałem, że warto z tej okazji napisać kilka słów podsumowania z pozycji grekokatolika. Refleksje te mają charakter dalece osobisty, zatem właśnie grekokatolika, NIE "grekokatolików" czy "Kościoła greckokatolickiego".
Zacznę od naszego polskiego podwórka, tj. od Metropolii Przemysko-Warszawskiej UKGK. W tym kontekście trzeba koniecznie wspomnieć, że zmarły Biskup Rzymu nie tylko mianował ks. mitrata dra Eugeniusza Popowicza najpierw na biskupa pomocniczego, a potem na metropolitę - ale i utworzył trzecią eparchię UKGK w Polsce, olsztyńsko-gdańską, i mianował jej pierwszego biskupa w osobie ks. dra Arkadiusza Trochanowskiego. Z formalno-kanonicznego punktu widzenia dokonał zatem rzeczy bardzo dla nas ważnej: utworzoną w 1996 r. przez św. Jana Pawła II dwueparchialną, więc niejako "kaleką" metropolię obdarzył pełnowartościową, trójeparchialną strukturą, dzięki czemu możliwym stało się powołanie synodu metropolitalnego, o co dopominałem się przez lata. Jest to zatem rzecz ważna dla naszej wspólnoty w Polsce - nawet jeśli nie przeceniamy wkładu samego Franciszka - i fakt, że do tej chwili (24.IV.2025 godz. 02.02) na stronie www. eparchii olsztyńsko-gdańskiej nie ma NIC na temat zgonu Franciszka, uznać można za dziwny i bulwersujący, zwłaszcza w kontekście zamieszczenia stosownych notek na stronach przemyskiej i wrocławskiej. Także w dziale "Hierachia naszego Kościoła" u dołu, na pierwszym miejscu nadal figuruje "Papież Franciszek", a odnośnik kieruje do strony Vatican News w wersji angielskiej. Dziwne to, bo strona olsztyńska poza tym była już aktualizowana po śmierci Franciszka.
Teraz "przeskoczę" na teren szerszy. Tu w pierwszej kolejności wspomnieć należy o fundamentalnej decyzji, podjętej 23 grudnia 2013 r., a ogłoszonej dekretem Kongregacji Kościołów Wschodnich z 14 czerwca roku 2014, na mocy którego zniesiono przepisy zakazujące wschodniokatolickim biskupom spoza terytoriów macierzystych odnośnych Kościołów sui iuris wyświęcać żonatych mężczyzn na prezbiterów.
Franciszek kontynuował również linię swych poprzedników w kwestii podnoszenia statusu prawnego niektórych Kościołów wschodnich. W szczególności, poza utworzeniem w 2015 r. metropolitalnego Kościoła erytrejskiego (wyodrębnionego z Kościoła etiopskiego), co można uznać za dostosowanie podziałów kanonicznych do nowego status quo prawnomiędzynarodowego (Erytrea oddzieliła się od Etiopii w 1993 r.), podniósł do godności metropolitalnej Kościół greckokatolicki na Węgrzech (2015). Utworzył też administrację apostolską dla grekokatolików na Białorusi (2023), co jest krokiem dalece niewystarczającym, ale jednak uczynionym w dobrym kierunku.
Relacje Franciszka z UKGK nie były tak idylliczne, jak można było się spodziewać, czytając po wyborze nowego Biskupa Rzymu o jego bliskich związkach z greckokatolickim salezjaninem ks. Stefanem Czmilem, o posługiwaniu przez młodego Bergoglia przy Boskiej Liturgii celebrowanej przez ks. Czmila, o dobrych stosunkach łączących go z WB Światosławem w czasach, gdy ten ostatni był administratorem eparchii UKGK w Buenos Aires, sufraganem ad instar kardynała Bergoglio jako metropolity argentyńskiej stolicy. Oto pada z Rzymu hasło decentralizacji, a WB Światosław ogłasza w wywiadzie, że żadnej decentralizacji w kwestiach wiary i moralności absolutnie być nie może. Oto w Wielki Czwartek 2013 r. w więzieniu rzymskim Franciszek myje nogi więźniom, w tym 2 kobietom i 2 osobom wyznającym islam, a WB Światosław w 2016 r. czyni to wobec kapłanów kierujących eparchialnymi centrami Caritas, a w jego objaśnieniach można się dopatrzeć dystansowania się od podejścia Franciszka. Chociaż oczywiście można i nie podzielać tej interpretacji, w końcu w naszym obrządku umywanie nóg - inaczej niż w obrządku łacińskim - jest tradycyjnie stricte pontyfikalną czynnością: biskupi umywają nogi prezbiterom. I na koniec Fiducia supplicans - w odpowiedzi na tę deklarację WB Światosław wydaje komunikat jednoznacznie odrzucający możliwość błogosławienia par homoseksualnych w UKGK.
Czy swoistym prztyczkiem w nos, danym Światosławowi przez Franciszka, była kardynalska nominacja z 2024 r. dla młodego, 44-letniego wówczas biskupa Mikołaja z eparchii UKGK w Melbourne? Trudno się domyślić, dlaczego otrzymał ją właśnie ten biskup - najmłodszy w UKGK, z króciutkim stażem biskupim (4 lata samego biskupstwa, ale - wskutek covidu - tylko 3 lata rządzenia eparchią), bez doktoratu, bez studiów rzymskich, więc zapewne i bez znajomości włoskiego, biskup którego jedynym tytułem do kardynalatu wydaje się być różnorodność doświadczeń duszpasterskich: pracował w Rosji, Ukrainie i USA (a studiował, jako redemptorysta, w polskim Tuchowie). O ileż naturalniej, skoro już postanowiono kreować kardynałem hierarchę UKGK innego niż WB Światosław, wyglądałaby nominacja choćby dla metropolity przemysko-warszawskiego Eugeniusza, arcypasterza na może zmarniałej liczebnie, ale starodawnej stolicy (pierwszy znany z imienia biskup - wiek XIII, ale eparchia istniała już pod koniec XI w.; są hipotezy o jej utworzeniu nawet pod koniec wieku IX, ale to raczej bajkopisarstwo), rzymskiego doktora znającego dobrze włoski. Albo dla metropolity filadelfijskiego Borysa, b. rektora UUK we Lwowie. Czy dla biskupa Benedykta Ałeksijczuka z Chicago. Ciekawym smaczkiem jest przy tym to, że kościołem tytularnym nowego kardynała-prezbitera ustanowił Franciszek... prokatedrę Głowy UKGK pw. Św. Zofii - Mądrości Bożej przy via Boccea w Rzymie, a nie np. cerkiew MB Żyrowickiej i Świętych Męczenników Sergiusza i Bachusa przy Piazza Madonna dei Monti 3. Rzecz w tym, że poprzednimi kardynałami-prezbiterami, tytulariuszami soboru św. Zofii, byli... Mirosław Jan Lubacziwśkyj i Lubomir Huzar. Kim oni byli, nie będę objaśniał, w każdym razie żaden z nich nie był biskupem maleńkiej diasporalnej eparchii z antypodów. ;-) W tym świetle trudno się dziwić, że rodzą się różne brzydkie - niekoniecznie słuszne! - podejrzenia.
Ogół ukraińskich grekokatolików ma do Franciszka żal za postawę wobec napaści Rosji na Ukrainę. I tu moim zdaniem trzeba sprawę nieco uporządkować.
Primo: tradycje dyplomacji watykańskiej są takie a nie inne, i kto by liczył na jednoznaczne opowiedzenie się papieża za napadniętym i przeciw napastnikowi, ten moim zdaniem dowiódłby tylko braku orientacji w danym zagadnieniu.
Secundo: należy pamiętać o jawnej i zakulisowej działalności Franciszka i jego przedstawicieli w dziedzinie humanitarnej, jak pośredniczenie w pertraktacjach o wymianie jeńców, pomoc humanitarna dla Ukrainy etc. Wiele z tych rzeczy zapewne jeszcze ujrzy światło dzienne.
Tertio: biorąc to wszystko pod uwagę, nie mogę jednak wyrazić żalu, że Franciszek nie zechciał wykonać gestów miłości i solidarności wobec okładanej bombami i rakietami ukraińskiej ludności cywilnej - tj. powiedzmy, przyjechać do Kijowa, spotkać się krewnymi zabitych, odwiedzić w szpitalu rannych, odprawić Mszę w służącym za schron tunelu metra kijowskiego. Niestety, nie przyjechał, usłyszeliśmy za to jakieś tam wywody rzymskich oficjeli o kłopotach z kolanem (jednym czy obydwoma), które to kłopoty skądinąd nie przeszkodziły w innych wyjazdach. Św. Jan Paweł II odprawił był swego czasu Mszę św. na lotnisku w Sarajewie, gdzie bynajmniej nie było bezpiecznie. No, powiedzmy, że Franciszek by zginął wskutek ostrzału/bombardowania (mało to prawdopodobne, raczej Rosjanie staraliby się nie dopuścić do tak niezręcznego dla nich wypadku). No i co? Chyba wierzył w życie wieczne, a żony i zstępnych nie miał, żeby po nim płakały? Przypominam, że w chwili wybuchu "pełnoskalówki" miał 85 lat, św. Jan Paweł II nie dożył tego wieku. Moim zdaniem stracił szansę dokonania gestu pięknego, bardzo chrześcijańskiego i zgodnego z hasłami jego pontyfikatu. Gest ten ważniejszy byłby od potępiania "kremlinów", którego brak tak rozczarował wielu.
Quarto: rusofilię Franciszka byłbym w stanie wybaczyć, gdyby utrzymała się ona w nurcie, nazwijmy umownie, humanistycznym. Że Dostojewski, starcy z Optino, niestiażateli, Lew Tołstoj i w ogóle wielka chrześcijańska kultura. Naiwne? Pewnie, że tak! Ale takimi naiwnościami umeblowane są mózgi znacznej części ludzkości, przynajmniej tej części, która jest świadoma istnienia Rosji. I do tych pozytywnych stereotypów mógłby się Franciszek odwołać, napominając "kremlinów", by "nie zdradzali swego wielkiego humanistycznego dziedzictwa", a Cyryla - by szedł za wzorem św. Nila Sorskiego etc. No, mniejsza z tym, ale pleść młodzieży katolickiej z Rosji, w wielkiej mierze potomkom nie-Rosjan (Polaków, Niemców, Litwinów, Łotyszy, Białorusinów itd.), o dziedzictwie wielkiej Rosji, o Piotrze I (tym, co osobiście mordował i nadzorował torturowanie bazylianów połockich) i Katarzynie II, która po III rozbiorze dokonała bezwzględnej, przy użyciu wojska, likwidacji struktur unickich na ziemiach zabranych, zwłaszcza na Ukrainie Prawobrzeżnej - to już na prawdę za dużo, nawet jak na mój stosunkowo duży poziom tolerancji. I nawet zachowanie pod władzą Katarzyny II Towarzystwa Jezusowego (mimo kasaty z 1773 r.), z którego wszak wywodził się Franciszek, nie usprawiedliwia go w moich oczach.
Dziś pontyfikat Franciszka to już historia - acz trwają liczne jego skutki - a sam Zmarły stoi już przed sądem Najwyższego. Bóg pozwolił Franciszkowi odejść z tego świata w Poniedziałek Wielkanocny, gdy niejako słychać jeszcze echo dzwonów głoszących światu zmartwychwstanie naszego Boskiego Zbawiciela. A wierni tradycji bizantyjskiej, modląc się za zmarłych, śpiewają nie zwykłe Wicznaja Pamiat', lecz troparion Paschy: Chrystus powstał z martwych, śmiercią podeptał śmierć, i będącym w grobach życie dał. Módlmy się, by zmarłemu Swemu słudze Franciszkowi okazał On Swe miłosierdzie i obdarzył go zbawieniem wiecznym!