wtorek, 27 lutego 2018

"Gdy słyszymy w cerkwi język starosłowiański..."

Takimi właśnie słowy rozpoczyna się jedna z dzisiejszych notekinternetowym serwisie eparchii wrocławsko-gdańskiej UKGK. 27 lutego to w kalendarzu juliańskim 14 dzień tegoż miesiąca - wspomnienie św. Cyryla, jednego z dwóch Braci Sołuńskich, Apostołów Słowian. Logicznym posunięciem jest wspomnienie w tym dniu o języku cerkiewnosłowiańskim (chociaż oczywiście nie Bracia stworzyli cyrylicę, a jakie konkretnie księgi liturgiczne oni sami przełożyli na - wtedy jeszcze staro-cerkiewno-słowiański - do dziś jest przedmiotem dyskusyj badaczy).

Natomiast zacytowane przeze mnie słowa ujdą może jakoś w kontekście UKGK w Ukrainie (skąd pochodzi ów tekst), lecz na stronie eparchii istniejącej i działającej w Polsce aż się proszą o retoryczne pytanie: KTO I W JAKIEJ CERKWI GRECKOKATOLICKIEJ W POLSCE MA MOŻLIWOŚĆ USŁYSZEĆ CERKIEWNOSŁOWIAŃSKI?

Może gdzieś na zachodniej Łemkowszczyźnie...? Kiedyś jedna z 3 Liturgii niedzielnych w soborze metropolitalnym w Przemyślu była celebrowana w tym języku - pytanie, czy po zgonie śp. Włodzimierza Pajtasza, wieloletniego dyrygenta chóru katedralnego i wielkiego obrońcy cerkiewnosłowiańszczyzny, ostała się czy nie? Przyznam, że nie wiem...

Nie, nie podważam tutaj słuszności decyzji z lat 90-ych XX w. o przejściu na ukraiński w sferze liturgicznej. Sam byłem wtedy co prawda zwolennikiem innej koncepcji - by na ukraiński przejść w częściach zmiennych oraz w tych celebracjach, które są rzadziej odprawiane i przez to mniej znane (obrzędy chrzcielne, ślubne i pogrzebowe, różnego rodzaju poświęcenia i błogosławieństwa), zaś w Boskiej Liturgii zachować cs. do czasu, gdy UKGK w Ukrainie wypracuje nowy, jednolity przekład zamiast dwóch "diasporalnych", z 1968 i 1988 r. Ale to w tej chwili bez znaczenia, choć nadal nie uważam, bym wtedy proponował był wyjście złe.  "Człowiek nie świnia - do wszystkiego przywyknie" - mówi niewybredne przysłowie. Ja osobiście przywykłem i do języka bazyliańskiego Mołytwosłowa z 1990 r. - który stał się językiem mej osobistej modlitwy - i do nowego przekładu Liturgikonu (zaznaczam, że mam tu na myśli nie "czysty" przekład z 1988 r., lecz nieco zmieniony już przez liturgistów z Ukrainy - z 2003 r.), z którym zrosła się ma posługa diakońska od samego początku. Dziś raczej archaizmy (niektóre) przekładów z kręgu Patriarchy Józefa mnie drażnią, a nie "ludowy" język choćby ww. Mołytwosłowa. Ba, jakoś przywykłem i do pomieszania 2 przekładów w praktyce liturgicznej: gdy kapłan(i) i diakon(i) używają przekładu z 2003 r., a wierni (chór) - wersji z 1968 r. Nadzieję zaś pokładam w ukraińskich współczesnych tłumaczach, zwłaszcza z kręgu warsztatów translatorskich Trypisneć (A. Szkrabjuk, M. Tymo, T. Tymo), których opracowanie części zmiennych Liturgii Uprzednio Poświęconych Darów (Lwów 2009) łączy harmonijnie "wysoki" styl języka z jego współczesnością, nie rażąc archaizacją.


Akceptując w 100 % ukraiński czy inne języki żywe w liturgii UKGK, nie mogę jednak do końca pogodzić się, że w naszej metropolii tak łatwo, radykalnie i całkowicie pozbyliśmy się de facto ważnego składnika naszej kultury religijnej. Języka, który będąc liturgiczną lingua franca grekokatolików słowiańskich, mimo różnic wymowy czy melodii śpiewu cerkiewnego (a i odmianek tekstowych!) łączył te wszystkie nasze nie za wielkie przecież wspólnoty...


Myślę, że w Polsce winę ponosi tu po pierwsze obiektywny nasz stan, będący konsekwencją rozproszenia - a po drugie nieszczęsna mentalność "parafialna" nie widząca, nie doceniająca i nie pragnąca niczego więcej poza parafiami i biskupstwem rozumianym jako swego rodzaju "ober-parafia". Ale to już temat na osobne rozważania.


Czy uda nam się przywrócić jakieś elementy spuścizny cerkiewnosłowiańskiej w życiu UKGK w Polsce? Nie wiem. Wiem natomiast, że skoro w cerkwi greckokatolickiej w Polsce szanse usłyszenia tego języka są bliskie zeru , nie powinien się na tutejszej stronie pojawiać tekst sugerujący, że jest inaczej. Dość mamy wszelkiego rodzaju pozorów i fikcyjek w naszym życiu cerkiewnym i winniśmy je zeń eliminować, a nie mnożyć!


I na koniec, by dać Czytelnikom rzeczywistą możność usłyszenia liturgicznej cerkiewnosłowiańszczyzny z wymową ukraińską, proponuję skorzystać z 2 zasobów sieciowych.

Pierwszy to strona studyckiej Ławry Uniowskiej (Ukraina). Można tam posłuchać:

1) fragmentów nieszporów;

2) fragmentów jutrzni;

3) niektórych utworów liturgicznych powiązanych z przeżywanym przez nas obecnie Wielkim Postem.


Drugi - to witryna WWW seminarium greckokatolickiego w Lublinie. Po prawej stronie, poniżej napisu СЕМІНАРІЙНІ ХОРИ, mamy możliwość odsłuchiwania różnych plików muzycznych. Język cerkiewnosłowiański reprezentują te, których tytuły zaczynają się od Хор Мойсей.
 


2 komentarze: