poniedziałek, 26 lutego 2018

Pochwała dla Rady Miasta Lublin

Sława Isusu Chrystu!



W ostatnich miesiącach jesteśmy świadkami pogorszenia stosunków polsko-ukraińskich na tle prowadzonej w obu państwach polityki historycznej. Tym bardziej cieszyć musi gest, uczyniony przez organ władzy publicznej w jednym z tych państw, a idący pod prąd wzmiankowanych przeze mnie przykrych tendencyj.

Mowa o podjęciu przez Radę Miasta Lublin w dniu 22 lutego 2018 r. uchwały zezwalającej na postawienie w Lublinie pomnika bł. Emiliana Kowcza (1884-1944), kapłana greckokatolickiego, więźnia nr 2399 w Konzentrationslager Lublin, męczennika.

O Postaci tej pisałem na niniejszym blogu wielokrotnie (odsyłam do wyszukiwarki) - i z pewnością, jeśli Bóg pozwoli, napiszę jeszcze nie raz i nie dwa. Dziś, gdy piszę o czwartkowej uchwale Rady Miasta Lublin i czynię to w kontekście złego stanu stosunków między Polską a Ukrainą, chciałbym przypomnieć jeden z wniosków wieńczących moje kazanie o Błogosławionym, wygłoszone 15 lutego 2004 r. w kościele pw. Świętej Rodziny w Lublinie. Publikuję tu go w wersji rozszerzonej, wygłoszonej ponad 13 lat później w kościele pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Lublinie (17 września 2017 r.) w ramach "Dni Majdanka"; w tej wersji passus ów uwzględnia w większym stopniu współczesną sytuację:

Bł. Emilian uczy swym przykładem prawdziwie chrześcijańskiego patriotyzmu, polegającego na szczególnym umiłowaniu własnej ojczyzny, narodu, języka, kultury - ale bez krzty szowinizmu, wrogości wobec ludzi innej narodowości, wiary, języka czy rasy. Dziś, gdy obserwujemy renesans postaw nacjonalistycznych w różnych krajach, w tym niestety po obu stronach granicy ukraińsko-polskiej, warto pamiętać, że ten ukraiński patriota, dawny kapelan wojskowy, gdy jego parafianie z filialnej wsi w 1939 r. ograbili sąsiadów-Polaków, nie usprawiedliwiał ani nie relatywizował ich zachowania, lecz potępił je stanowczo: „Chciałem was wychować na porządnych Ukraińców, a wychowałem hołotę, za którą wstyd mi będzie przed Bogiem!”.  Nie dożył na wolności masowych mordów na ludności polskiej, ale z pewnością nie byłby skłonny stawiać ich sprawcom pomników. Nieodłącznym elementem bycia dobrym członkiem swego narodu, jak kiedyś stwierdził Błogosławiony, jest ciągła praca nad sobą, przede  wszystkim w dziedzinie duchowej.


Jako z narodowości jednoznacznie zdeklarowany Ukrainiec nie mam żadnego problemu z negatywnym stosunkiem czy to Polaków, czy polskich władz, do tzw. integralnego nacjonalizmu ukraińskiego. Sam - choć z innych, wewnątrzukraińskich (a nie np. polonofilskich) pozycji - odrzucam ten prąd ideologiczny, jego dziedzictwo i symbolikę (zainteresowanych odsyłam do mego artykułu Moje stanowisko wobec problemu "Wołynia"). Problem dostrzegam w tym, że często retoryka "antybanderowska" jest w Polsce w istocie mniej lub bardziej zawoalowanym przejawem wrogości nie (tylko) do "banderowców" czy ich współczesnych ideowych następców, lecz do Ukrainy i Ukraińców jako takich.


Z tego właśnie względu cieszą mnie zawsze te gesty strony polskiej, które dawniejsze hasło środowisk "kresowych", brzmiące "Polska-Ukraina - przyjaźń i partnerstwo, OUN-UPA - hańba i potępienie" starają się traktować poważnie, tzn. nie ograniczają się do członu drugiego, lecz obok potępienia dla dawniejszych zbrodni i dzisiejszej gloryfikacji sprawców, starają się wskazać po stronie ukraińskiej postaci pozytywne; potępiając zbrodnie - nie odmawiać jednocześnie Ukraińcom (zarówno dzisiejszym, jak i niegdysiejszym) prawa do bycia narodem i do walki o niezawisłość.


Wymienię tu kilka pozytywnych moim zdaniem przykładów ze strony, mówiąc ogólnie, "prawicowo-kresowej".

W znanym liście posła PiS Michała Dworczyka z 20 (?) czerwca 2016 r. znalazł się taki ważny passus:

 W pełni uznajemy nie tylko wartość obecnej ukraińskiej państwowości, ale też odrębnej ukraińskiej myśli i czynu niepodległościowego. Uznajemy za słuszną i zrozumiałą wielowiekową walkę Ukraińców o prawo do swobodnego rozwoju kulturalnego i państwowego.

Nawiasem - zignorowanie w mediach ukraińskich tych słów skomentowałem wówczas w artykule dla "Naszego Słowa" jako dowód, że skończył się czas wymiany not, listów, oświadczeń, deklaracji i innych papierków. Przestały być - w ogólnym zacietrzewieniu - w ogóle czytane. A przecież zacietrzewienie ówczesne to przy dzisiejszym burza w szklance wody... Do mego artykułu-komentarza z 2016 r. jeszcze powrócę.

Do pozytywów tego typu odnoszę również inicjatywy dążące do oddania hołdu "Sprawiedliwym Ukraińcom", czyli tym, którzy ratowali Polaków przed "banderowcami". Oczywiście, niekiedy słuszną w zasadzie ideę umieszcza się w pakiecie z czymś nie do przyjęcia. Takim przykładem był lubelski pomysł upamiętnienia Sprawiedliwych Ukraińców poprzez... nazwanie ich imieniem skweru im. Tarasa Szewczenki. Skwer otrzymał owa nazwę w 2012 bodajże roku, zaś inicjatywa zmiany patronatu pojawiła się już jesienią roku 2014 r. Nowa (czyli obecna) Rada Miasta wstrzymała się jednak od dezawuowania decyzji swej, formalnie rzecz biorąc, poprzedniczki. Pomijając meritum wniosku, lubelscy radni musieliby w ten sposób zdezawuować samych siebie, bo przecież kadencja 2010-2014 i obecna (2014-2018) to te same zasadniczo ugrupowania polityczne i w dużej mierze ci sami radni...

Za cenną i wartościową można by też uznać inicjatywę przypomnienia Postaci bł. Grzegorza Chomyszyna (1867-1945), greckokatolickiego biskupa stanisławowskiego od 1904 r., gdyby skupiła się ona na piętnującym nacjonalizm nauczaniu Biskupa-Męczennika (jest to jeden z tych elementów jego nauczania, który w dużej mierze zachował aktualność, podczas gdy np. Jego poglądy na kwestie obrządkowe były nieaktualne i zdezawuowane przez Rzym już pod koniec życia bł. Grzegorza). Niestety, zamiast tego użyto bł. Grzegorza jako instrumentu zwalczania zarówno Czcigodnego Sługi Bożego metr. Andrzeja Szeptyckiego (1865-1944), jak i współczesnego UKGK. Do tego tematu również powrócę....

Czwartkowa uchwała RML, zwłaszcza że podjęta jednogłośnie (obecnych 28 z 31 radnych, wszyscy "za") zasługuje w moim odczuciu na pochwałę. To dobra decyzja, podejmując którą rajcy lubelscy dołożyli swą cegiełkę do budowy fundamentów rzeczywistej i trwałej przyjaźni polsko-ukraińskiej. Nawet gdyby w przyszłości budowa gmachu tej przyjaźni miała się przeciągnąć - ba, nawet gdyby gmach ów miał nigdy nie zostać ukończony - mojej oceny gestu lubelskich samorządowców to nie zmieni.

A zatem - dziękuję Wam serdecznie, Panie i Panowie Radni!  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz