poniedziałek, 3 czerwca 2013

Ks. B. Pańczak o twórczości J. Nowosielskiego

Wielokulturowy Lublin. Moc koloru Nowosielskiego

Kolejna edycja festiwalu „Wielokulturowy Lublin” przyciągnęła do seminaryjnej kaplicy w lubelskim MSD kilkadziesiąt osób. Magnesem, który sprawia, że ten sam w sobie niczym szczególnym niewyróżniający się obiekt wywołuje zainteresowanie nie tylko wśród lublinian, jest ikonostas autorstwa prof. Jerzego Nowosielskiego(1923-2011). Od kilku lat w intensywnym tempie ukazują się publikacje przybliżające twórczość artysty, zarówno malarską, jak i piśmienniczą. Światło dzienne ujrzały niepublikowane rękopisy artysty z Krakowa. W nowym świetle pozwalają odbierać twórczość Nowosielskiego wrażenia ludzi spoza naszego kręgu kulturowego.

Wydawnictwo Znak dopełniło trylogię prac poświęconych Nowosielskiemu tomem „Zagubiona bazylika. Refleksje o sztuce i wierze” (Kraków 2013), jak i dwa poprzednie przygotowanym przez Krystynę Czerni. W ośmiu częściach zebrano teksty drukowane w różnych miejscach i w różnej formie. W części czwartej, pt. „Wschodnie skrzydło Kościoła”, jest kilka materiałów poświęconych grekokatolikom, między innymi swego rodzaju memorandum zatytułowane „Stan greckokatolickiej Cerkwi w Polsce”, niepublikowany rękopis z roku 1971. Tekst bezkompromisowy, otwierający się słowami: „Ogólna tendencja ze strony hierarchii i duchowieństwa rzymskokatolickiego do likwidacji tej Cerkwi. Wobec dyskryminacji politycznej – brak gotowości jej obrony, a nawet pewna zgodność i współdziałanie z władzami w jej likwidacji”, a kończący się krytyką „części hierarchii i teologów prawosławnych”, uważających Kościoły unickie za przeszkodę w dialogu ekumenicznym. Nowosielski pisze: „Moim zdaniem, jest to również stanowisko anachroniczne, rezultat przestarzałej formacji teologicznej i eklezjologicznej, poza tym głęboko ahumanistyczne, i jeżeli byłoby bardziej świadome, głęboko niemoralne. Nie jest podzielane przez postępowe środowiska prawosławne, nie jest reprezentatywne dla autentycznego prawosławia i wielkim błędem byłoby branie takich sugestii pod uwagę”. Przedmiotowe sugestie, to „dążenie do likwidacji tych Kościołów i tych społeczności w imię jakiejś wygody w kontaktach i współżyciu katolicko-prawosławnym”. „Ja, jako prawosławny – oświadcza Nowosielski – za bardzo nieludzkie i niechrześcijańskie uważam przedkładanie względów taktycznych nad prostą uczciwość i szacunek dla ludzkiej wiary i ludzkich przekonań religijnych”.
Na uznanie zasługuje greckokatolicki wkład w dzieło zgłębiania twórczości krakowskiego artysty i myśliciela. Parafia greckokatolicka w Górowie Iławeckim wydała publikację pt. „Światło Wschodu w przestrzeni gotyku”, w której na trzystu czterech stronach przedstawiono materiały z konferencji zorganizowanej 12-13 maja 2013 r. Właśnie w Górowie prof. Nowosielski zrealizował chyba największy, biorąc pod uwagę rozmiary świątyni, swój projekt dla grekokatolików. Wśród kilkunastu materiałów zamieszczonych w książce jest osobisty tekst José Ignacio Iglesia Puig‘a, Hiszpana z rzymskokatolickiego Zgromadzenia Marianistów. W Polsce, konkretnie w Częstochowie, przebywa on od roku 1999. Ale z twórczością Nowosielskiego zetknął się po raz pierwszy w Saragossie w roku 2003, na wystawie „Światło ze Wschodu. Ikony karpackie z wieków XV-XIX i dwudziestowieczne ikony Jerzego Nowosielskiego”. Od tego czasu bada jego twórczość. Nie jako chłodny analityk, choć ukończył historię sztuki w Walencji, ale ktoś zafascynowany. Czym? Kolorem portretów i ikon. „W kraju, który ma tyle dni szarości i bieli, – zauważa Hiszpan – kolory Nowosielskiego są jak eksplozja życia. To prawdziwy koloryt Polski w pierwszych dniach wiosny, gdy wszystko kwitnie: kolor żywy, jasny, pełny energii. W kraju, gdzie czasami ludzie patrzą na ciebie bez humoru lub nie patrzą wcale, a uśmiech zdaje się wiele kosztować, portrety Nowosielskiego przewiercają spojrzeniem. Ich głębokie wejrzenie wykracza poza nie same. W kraju w większości katolickim, o nie zawsze zrozumiałej religijności i miłosierdziu, Nowosielski pisze ikony. Rzecz jasna, ikony nie są w Polsce zjawiskiem nieznanym. Nie zawsze jednak są dobrze widziane i przyjmowane przez wiernych. Wszyscy dobrze wiemy, jak przyjmowane jest dzieło Nowosielskiego”. Okazuje się, czy raczej potwierdza, że sztuka ma moc terapeutyczną, a nawet przemieniającą: „Kolor Nowosielskiego pomógł mi przetrwać szarość i biel polskiego krajobrazu. Dzięki portretom Nowosielskiego patrzę w oczy i twarze Polaków z większą czułością. Jego ikony zaś otworzyły mnie na nowy rodzaj religijności, głęboko wzbogaciły moje życie duchowe i modlitwę”.
Wczoraj, w Niedzielę Paralityka, w czwartą niedzielę po Passze, czytana była na jutrzni 4. ewangelia Zmartwychwstania – Łk 24, 1-12. Niewiasty przyszły do grobu, by namaścić wonnościami ciało Jezusa. Grób jest jednak pusty, a gorliwe kobiety otrzymują zadanie ewangelizowania apostołów. Ci nie dali im jednak wiary, traktując ich słowa jako czczą gadaninę. Eksapostilarion komentuje: „Kobiety, uwierzywszy, głosiły to, co widziały. Ale dobra nowina wydawała się brednią, gdyż bardzo przygnębieni byli apostołowie”. Przybita, przygnębiona twarz nie przekona o Zmartwychwstaniu. Jeśli kolory Nowosielskiego pomagają zaakceptować niezrozumiałą religijność i otworzyć na szarych, smutnych ludzi, to jego twórczość ma paschalną moc.
Ks. Bogdan Pańczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz