Wielokulturowy Lublin. Moc koloru Nowosielskiego
Kolejna
edycja festiwalu „Wielokulturowy Lublin” przyciągnęła do seminaryjnej
kaplicy w lubelskim MSD kilkadziesiąt osób. Magnesem, który sprawia, że
ten sam w sobie niczym szczególnym niewyróżniający się obiekt wywołuje
zainteresowanie nie tylko wśród lublinian, jest ikonostas autorstwa
prof. Jerzego Nowosielskiego(1923-2011). Od kilku lat w intensywnym
tempie ukazują się publikacje przybliżające twórczość artysty, zarówno
malarską, jak i piśmienniczą. Światło dzienne ujrzały niepublikowane
rękopisy artysty z Krakowa. W nowym świetle pozwalają odbierać twórczość
Nowosielskiego wrażenia ludzi spoza naszego kręgu kulturowego.
Wydawnictwo
Znak dopełniło trylogię prac poświęconych Nowosielskiemu tomem
„Zagubiona bazylika. Refleksje o sztuce i wierze” (Kraków 2013), jak i
dwa poprzednie przygotowanym przez Krystynę Czerni. W ośmiu częściach
zebrano teksty drukowane w różnych miejscach i w różnej formie. W części
czwartej, pt. „Wschodnie skrzydło Kościoła”, jest kilka materiałów
poświęconych grekokatolikom, między innymi swego rodzaju memorandum
zatytułowane „Stan greckokatolickiej Cerkwi w Polsce”, niepublikowany
rękopis z roku 1971. Tekst bezkompromisowy, otwierający się słowami:
„Ogólna tendencja ze strony hierarchii i duchowieństwa
rzymskokatolickiego do likwidacji tej Cerkwi. Wobec dyskryminacji
politycznej – brak gotowości jej obrony, a nawet pewna zgodność i
współdziałanie z władzami w jej likwidacji”, a kończący się krytyką
„części hierarchii i teologów prawosławnych”, uważających Kościoły
unickie za przeszkodę w dialogu ekumenicznym. Nowosielski pisze: „Moim
zdaniem, jest to również stanowisko anachroniczne, rezultat
przestarzałej formacji teologicznej i eklezjologicznej, poza tym głęboko
ahumanistyczne, i jeżeli byłoby bardziej świadome, głęboko niemoralne.
Nie jest podzielane przez postępowe środowiska prawosławne, nie jest
reprezentatywne dla autentycznego prawosławia i wielkim błędem byłoby
branie takich sugestii pod uwagę”. Przedmiotowe sugestie, to „dążenie do
likwidacji tych Kościołów i tych społeczności w imię jakiejś wygody w
kontaktach i współżyciu katolicko-prawosławnym”. „Ja, jako prawosławny –
oświadcza Nowosielski – za bardzo nieludzkie i niechrześcijańskie
uważam przedkładanie względów taktycznych nad prostą uczciwość i
szacunek dla ludzkiej wiary i ludzkich przekonań religijnych”.
Na
uznanie zasługuje greckokatolicki wkład w dzieło zgłębiania twórczości
krakowskiego artysty i myśliciela. Parafia greckokatolicka w Górowie
Iławeckim wydała publikację pt. „Światło Wschodu w przestrzeni gotyku”, w
której na trzystu czterech stronach przedstawiono materiały z
konferencji zorganizowanej 12-13 maja 2013 r. Właśnie w Górowie prof.
Nowosielski zrealizował chyba największy, biorąc pod uwagę rozmiary
świątyni, swój projekt dla grekokatolików. Wśród kilkunastu materiałów
zamieszczonych w książce jest osobisty tekst José Ignacio Iglesia
Puig‘a, Hiszpana z rzymskokatolickiego Zgromadzenia Marianistów. W
Polsce, konkretnie w Częstochowie, przebywa on od roku 1999. Ale z
twórczością Nowosielskiego zetknął się po raz pierwszy w Saragossie w
roku 2003, na wystawie „Światło ze Wschodu. Ikony karpackie z wieków
XV-XIX i dwudziestowieczne ikony Jerzego Nowosielskiego”. Od tego czasu
bada jego twórczość. Nie jako chłodny analityk, choć ukończył historię
sztuki w Walencji, ale ktoś zafascynowany. Czym? Kolorem portretów i
ikon. „W kraju, który ma tyle dni szarości i bieli, – zauważa Hiszpan –
kolory Nowosielskiego są jak eksplozja życia. To prawdziwy koloryt
Polski w pierwszych dniach wiosny, gdy wszystko kwitnie: kolor żywy,
jasny, pełny energii. W kraju, gdzie czasami ludzie patrzą na ciebie bez
humoru lub nie patrzą wcale, a uśmiech zdaje się wiele kosztować,
portrety Nowosielskiego przewiercają spojrzeniem. Ich głębokie wejrzenie
wykracza poza nie same. W kraju w większości katolickim, o nie zawsze
zrozumiałej religijności i miłosierdziu, Nowosielski pisze ikony. Rzecz
jasna, ikony nie są w Polsce zjawiskiem nieznanym. Nie zawsze jednak są
dobrze widziane i przyjmowane przez wiernych. Wszyscy dobrze wiemy, jak
przyjmowane jest dzieło Nowosielskiego”. Okazuje się, czy raczej
potwierdza, że sztuka ma moc terapeutyczną, a nawet przemieniającą:
„Kolor Nowosielskiego pomógł mi przetrwać szarość i biel polskiego
krajobrazu. Dzięki portretom Nowosielskiego patrzę w oczy i twarze
Polaków z większą czułością. Jego ikony zaś otworzyły mnie na nowy
rodzaj religijności, głęboko wzbogaciły moje życie duchowe i modlitwę”.
Wczoraj,
w Niedzielę Paralityka, w czwartą niedzielę po Passze, czytana była na
jutrzni 4. ewangelia Zmartwychwstania – Łk 24, 1-12. Niewiasty przyszły
do grobu, by namaścić wonnościami ciało Jezusa. Grób jest jednak pusty, a
gorliwe kobiety otrzymują zadanie ewangelizowania apostołów. Ci nie
dali im jednak wiary, traktując ich słowa jako czczą gadaninę.
Eksapostilarion komentuje: „Kobiety, uwierzywszy, głosiły to, co
widziały. Ale dobra nowina wydawała się brednią, gdyż bardzo
przygnębieni byli apostołowie”. Przybita, przygnębiona twarz nie
przekona o Zmartwychwstaniu. Jeśli kolory Nowosielskiego pomagają
zaakceptować niezrozumiałą religijność i otworzyć na szarych, smutnych
ludzi, to jego twórczość ma paschalną moc.
Ks. Bogdan Pańczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz